Sałatka z botwinką i czarną porzeczką wjechała na mój stół zupełnie niespodziewanie, ale bardzo szybko i skutecznie nim zatrzęsła. Okazało się, że te owoce dopełniają rewelacyjnie pozostałe smaki i tak powstała sałatka, którą mogę z czystym sumieniem nazwać jedną z najlepszych w moim rankingu smaków.
Syndrom dnia następnego. Znacie to?
A zaczęło się to tak: pomysł, wakacyjna lista, telefony do przyjaciół, zakupy i w końcu spotkanie. Ognisko, muzyka, śmiech i toasty. Tego ostatniego było jakoś tak więcej. O wiele więcej. Następnego dnia nie było tragedii, aczkolwiek muszę przyznać, że bywało lepiej. Cóż więc Jola robi w takiej sytuacji: pije dużo wody i myśli o jedzeniu. Ale co by tu zrobić, żeby się nie narobić, a najeść. No i żeby to nie było nic pokroju kiełbasy pieczonej nad ogniskiem (chwilowo mam jej serdecznie dosyć). Poszłam więc do ogrodu, nazbierałam odrobinę owoców, w tym garść kulek czarnej porzeczki i niespodziewanie zrobiłam z tego sałatkę. Jedną z najlepszych, jakie jadłam.
A później znowu piłam dużo wody. No i skreślałam z satysfakcją zadanie z mojej wakacyjnej listy „to do”!
Składniki:
- garść botwinki bez buraczków (same liście)
- garść rukoli
- garść sałaty strzępiastej
- kilka listków sałaty masłowej
- ok. 10 pomidorków koktajlowych
- 3 kabanosy
- garść czarnej porzeczki
- 1 mała (naprawdę mała) cebula
Dressing:
- 3 gałązki świeżego oregano
- 2 łyżki soku z cytryny
- 4-5 łyżek oliwy z oliwek
- sól
- pieprz
Sposób przygotowania:
Każdy rodzaj sałaty, rukolę i botwinkę dokładnie umyć, osuszyć i porwać na drobniejsze kawałki. Przełożyć do przygotowanej miski lub dużego talerza. Pomidorki koktajlowe przekroić na pół, kabanosy pokroić na mniejsze części, porzeczkę umyć, cebulę pokroić na cienkie plastry. Wszystkie składniki dodać do mieszanki sałat – kolejność wedle uznania. Polać dressingiem przed podaniem.
