Powoli chyba w oczach moich bliskich staję się ekspertem od wszelkiej maści placuszków. Jak się tak nad tym zastanowiłam, to faktycznie coś w tym jest. Wraz z założeniem bloga, naszła mnie niesamowita ochota poeksperymentowania właśnie z placuszkami. Zaczęło się od moich amerykańskich pancakesów. Ileż ja się napociłam, żeby dobrać odpowiednie proporcje, żeby wszystko wyszło tak, jak trzeba. Żeby placuszki były puszyste, miękkie i smaczne. Przejrzałam wtedy chyba z milion przepisów na różnych stronach i opracowywałam go naprawdę długo. A prawda jest taka, że robiłam to dlatego, iż nie wiedziałam, jak przygotowuje się pancakes!
Drugi przepis, który wylądował na blogu, to był przepis na placuszki dyniowe. Niezwykle miękkie i delikatne. Wymagają trochę wprawy w przewracaniu i nie zabrudzeniu ciastem całej kuchni, ale smak rekompensuje wszystko.
Następnie zaczęłam eksperymentować ze zdrowszymi mąkami i bawię się w to do tej pory. Jeżeli wiem, że istnieje możliwość zmniejszyć odrobinę ilość białej mąki w codziennym żywieniu, to niemal zawsze to robię. Pierwsze moje podejście do tematu i sukces! Żytnie placuszki już po pierwszym kęsie przekonały mnie do tej zmiany. Były pyszne!
Kolejny pomysł, to placuszki migdałowe. Nigdy wcześniej nie używałam zmielonych migdałów w kuchni, więc miałam pewne obawy, czy cokolwiek z tego pomysłu mi wyjdzie. I wiecie co? Wyszło, a jak! Podałam je z jogurtem i owocami lata. A zdjęcia z tego wpisu wywołują u mnie niewytłumaczalne uczucie wilczego głodu!
Przyszedł również czas na placuszki z bananami w towarzystwie smażonych bananów, które doprowadzają podniebienie do euforii. Tak na marginesie, bardzo lubię tę sesję. Mam do niej szczególny sentyment – zerknijcie!
Eksperymenty ze zdrowymi odmianami mąk trwały w najlepsze i w taki sposób powstały placuszki bananowo – razowe z czerwoną porzeczką i ziarnami. Te są niezwykle delikatne i miękkie. Przyjemność płynąca z ich spożywania była nie do opisania!
Mam jeszcze w zapasie niesamowite placuszki z malinami – ale kiedy ja mam opublikować na nie przepis? Szkoda, żeby się nimi nie podzielić – może w przyszłym tygodniu gdzieś je wcisnę.
No i przechodzimy płynnie do dzisiejszego bohatera wieczoru, a są to placuszki pełnoziarniste z grillowanymi gruszkami polane syropem klonowym. I chyba na tym zakończę ich zachwalanie. Spójrzcie po prostu na zdjęcia, na klimat, który na nich panuje, na te gruszki z czarnymi pręgami i stos placuszków, po których spływają krople syropu klonowego. To będzie najlepsza reklama dla tego przepisu.
[fb_button]
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”270px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#be9656″ ]Placuszki pełnoziarniste z grillowanymi gruszkami i syropem klonowym[/dropshadowbox]
Składniki:
- 2 jajka
- 1 szklanka mleka
- 1/3 szklanki oleju
- 2 łyżki syropu klonowego + odrobinę do polania gotowych już placuszków
- 1 ¼ szklanka mąki pełnoziarnistej
- 1/3 szklanki otrębów owsianych
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 2 gruszki
Sposób przygotowania:
W misce zmiksować jajka, mleko, olej i syrop klonowy. W drugim naczyniu wymieszać mąkę, otręby i proszek do pieczenia– tę mieszankę wsypać do mokrych składników i zmiksować do ich połączenia.
Smażyć placuszki na średnio rozgrzanej patelni aż do pojawienia się charakterystycznych bąbelków, wtedy odwrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze ponad minutę. Ja przed wyłożeniem każdej porcji ciasta na patelnię, smaruję ją minimalnie zamoczonym w oleju pędzelkiem. Placuszki mają dzięki temu charakterystyczny wzorek – bardzo lubię taki efekt.
Gruszki obrać, przekroić na pół i grillować z każdej strony przez kilka minut na dosyć mocnym ogniu. Mają zmięknąć, a ślad po grillu ma być wyrazisty.
Placuszki podawać z gruszkami, a całość polać odrobiną syropu klonowego.
Smacznego!
∗∗∗
Dajcie znać, czy placuszki pełnoziarniste z grillowanymi gruszkami przyjęły się u Was w domu!
∗∗∗
Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, bądź aktywnym czytelnikiem i wyślij go w świat za pomocą przycisków, które widnieją poniżej. Z góry dziękuję!
