Ostatnio całkiem niespodziewanie przypomniała mi się pewna sytuacja, która miała miejsce ponad rok temu. Głównymi bohaterami byliśmy ja i mąż mój jedyny. O jakże mi było wstyd, kiedy przypomniałam sobie swoje zachowanie! Zero empatii, zero zrozumienia, zero…wszystkiego. Ale od początku… chodzi o to, że staram się doceniać innych, ale nie zawsze tak było. Zapraszam na zabawną historię, która jednak niesie ze sobą pewne ważne przesłanie.
Środek lata. Upał. Siedzę na sofie i czytam książkę. Mam z jakiegoś powodu zły humor, bez kija lepiej nie podchodzić. Spostrzegam, że mój Jedyny się spóźnia. Zawsze dzwoni, więc fukam pod nosem. Ale nagle na myśl przychodzi mi pomysł, że zapewne pojechał po kwiaty dla mnie. Tak! Uwielbiam cięte kwiaty, On o tym wie, więc nic innego nie mogło go powstrzymać. Zdarzało się już, że powodem Jego spóźnień były niespodzianki dla mnie. Niecny uśmieszek wypełza na moje usta. Bez większego zastanowienia biegnę po wazon i już napełniam go wodą. Niech będzie gotowy, a co! Cóż za przewidywalność. Jestem z siebie dumna, że taka bystra i szybko myśląca jestem. Spokojnie wracam do lektury.
Po niedługim czasie wchodzi On. Uśmiecha się i wita ze mną. Jednak nie zauważam żadnego bukietu, kwiatka, liścia chociaż. A to nie ma kwiatów? Wypalam bez zastanowienia. Zdziwienie na twarzy mojego męża zdradza, że się nie mylę. Kwiatów? Nie, nie ma kwiatów. Ale jest coś innego! Ha! Wiedziałam! Ma dla mnie niespodziankę! Nanana, cieszę się jak dziecko, bo i niespodzianki uwielbiam. Ale gdzie? Co? Dopytuję się, jakby ktoś miał mi to zabrać. Chodź na dwór, pokażę Ci. Wychodzimy więc na zewnątrz, to znaczy ja wybiegam przyjmując pozę…sarny? Cóż, nieważne. Nie będę wnikać. Kiedy jesteśmy już na miejscu, Ukochany staje przed moim autem i krzyczy TADAAAAAM! Ja nadal nie wiem, o co chodzi. Auto, jak auto, jeżdżę nim od kilkunastu miesięcy. Okrążam więc samochód, może coś kryje się za nim. Mąż patrzy na mnie trochę dziwnie, jakby się zastanawiał Z kim ja właściwie się ożeniłem? Ja nie ustępuję i szukam… Nic jednak nie zauważam i z coraz większą irytacją dopytuję, o co właściwie chodzi. Moja druga połowa z nietęgą miną pyta Serio nic nie zauważyłaś? Naprawdę nic? Kurczę…nic, a nic? Po tych słowach czuję się dosłownie głupia, bo ja naprawdę niczego niezwykłego nie zauważyłam, więc odpowiadam przecząco. Byłem na myjni, wypucowałem Ci auto od A do Z, w środku wyszorowałem tapicerkę, wypolerowałem wszystko. Jest jak nowe, nowiusieńkie! Cieszysz się?… Czy ja się cieszę? Umyłeś mi auto tak? Pytam. No tak, przecież mówię. Aż się całe błyszczy! Stoję, patrzę i odzywam się w najgłupszy sposób Pfff…miałeś mi kwiaty przynosić, a nie auta myć. Po czym strzelam bardzo wykwintnego focha, odwracam się na pięcie i znikam z prędkością światła. Koniec historyjki.
Dzisiaj pukam się w czoło z całych sił na samo wspomnienie tamtej sytuacji. Zołza ze mnie i tyle. No bo postarajmy się spojrzeć na to oczami mężczyzny. Postanowił chłopina zrobić mi niespodziankę i doprowadzić mój środek transportu do stanu używalności. Widział, że tonę w kurzu (mimo alergii – jakie to inteligentne z mojej strony), paragonach, butach i wielu, wielu innych rzeczach, a pojazd z zewnątrz powoli zmieniał kolor na szarawy. Dla niego był to sposób na okazanie uczuć, troski, na pokazanie, że mogę na nim polegać. A ja? No cóż…ja zawodowo spaliłam jego entuzjazm już na początku. Taka byłam fantastyczna.
Czas na małe wnioski.
Uczymy się na błędach, to fakt (dlaczego ja muszę tych błędów popełnić o wiele więcej niż inni, nie mam pojęcia). Dlatego wiele zrozumiałam po przemyśleniu tej, z pozoru błahej sytuacji. Mianowicie, kobietki moje kochane, pozwólmy naszym mężczyznom kochać nas, na ich własny sposób! Trzeba docenić ich starania. Jeżeli On z natury nie jest romantyczny, to nie wymagaj od niego deklaracji miłości pięć razy dziennie. Może wystarczy raz na tydzień. Taka szczera, prawdziwa i przede wszystkim niewymuszona reakcja cieszy najbardziej. Zauważajmy ich starania! Kto jedzie jak na złamanie karku, kiedy dzwonisz z przerażeniem i histerią, że „złapałaś kapcia” (moja wczorajsza sytuacja)? Jeżeli mają swoje sposoby na to, żeby pokazać, że im na nas zależy, że nas kochają i gotowi są dla nas zrobić wszystko, to im w tym nie przeszkadzajmy! A jeżeli tak ogromnie brak Ci zachowania rodem z filmów romantycznych, powiedz mu to. Nie katuj go niedomówieniami. Facet nie wróżka, z myśli nie czyta. Powiedz, że chcesz kwiaty co jakiś czas i randka też byłaby wskazana. I już. Im prostsza komunikacja, tym lepsza. Ja tak robię – sprawdza się.
Ale, ale! Najważniejsze zostawiłam na koniec. To takie zadanie domowe dla Was. Kobiet i mężczyzn. Doceń swoją Drugą Połówkę! Powiedz dziękuję! Powiedz, że dostrzegasz starania, że widzisz chęci, że cenisz to, co dla Ciebie robi. Zwykłe dziękuję, a może zdziałać cuda. Błysk w oku drugiej osoby będzie bezcenny. Zapewniam!
Potrafisz docenić innych?
Anita Adamczyk
5 listopada 2014 @ 15:29
Dostrzec i docenić takie małe gesty, to jest właśnie takie trudne bo wydaje nam się, że przecież mąż to na rękach nas nosić powinien a on tylko sam z siebie dziś śmieci wyrzucił ;) ja ciągle się uczę i staram pamiętać jaki on jest, a nie jakiego sobie wymyśliłam ale to czasami bardzo trudne :)
Jola Piasta
6 listopada 2014 @ 10:12
To jest trudne, ponieważ każdy z Nas ma pewne wyobrażenia o swoim partnerze, o swoim życiu. Trzeba się jednak zastanowić, czy warto psuć fochami, krzykiem, obrażaniem się to, co jest dobre, co daje poczucie bezpieczeństwa, tylko dlatego, że ktoś odstaje od naszego ideału. Ideałów nie ma. Same nimi nie jesteśmy (całe szczęście). Ja walczę ze swoim perfekcjonizmem. Jest trudno, ale walczę, bo wiem, że mam dla kogo :)
Scrapnica Pomysłów
5 listopada 2014 @ 07:53
P.S. 2 No muszę jeszcze wspomnieć, że ja też! Ja też mam wrażenie, że robię zawsze więcej błędów, aniżeli reszta ludzi wokół…
Scrapnica Pomysłów
5 listopada 2014 @ 07:52
P. S. I nie ma co ukrywać, kochanego masz męża! :)
Scrapnica Pomysłów
5 listopada 2014 @ 07:52
Ups, faktycznie, też miałabym potem wyrzuty sumienia. ;)
Mnie też takie „numery” zdarzają się i męczą wyrzuty, oj męczą później.
Pozdrawiam,
Katarynka
Jola Piasta
6 listopada 2014 @ 10:09
Ja bardzo często najpierw coś mówię/robię później myślę. Dlatego zastanowiłam się nad paroma rzeczami i doszłam do wniosku, że warto docenić starania drugiej osoby. To pomaga w związku i to niesamowicie! Mąż mi się udał – nie zaprzeczam! :) Dziękuję za odwiedziny i zapraszam częściej! Genialnie jest czytać zdanie innych osób na ten temat ;*
Ewa
16 października 2014 @ 19:00
Pięknie napisane, każdy z nas jest inny i inaczej wyraża uczucia :) a te małe słowa wiele znaczą, czasem dają taka wiarę w siebie że można góry przenosić, masz racje warto doceniać drugiego człowieka.
Jola Piasta
21 października 2014 @ 12:39
Ciągle się tego uczę. Nie jest łatwo wyzbyć się swojej wyidealizowanej wizji na temat naszego życia. Jeżeli jednak jest dobrze, to trzeba to doceniać :)