Jestem właśnie w miejscu, w którym chodzę na boso. Nie przejmuję się brakiem makijażu. Zadowalam się krótkimi, dresowymi spodenkami i luźną białą koszulką. Wychodzę na ogromy balkon i gapię się w przestrzeń bez końca. Dzisiaj wybiegłam podczas letniej ulewy na dwór i jak zawsze zatańczyłam w deszczu. Tradycji stało się zadość. Tęskniłam za tym uczuciem – mokra i szczęśliwa. To takie oczyszczające doznanie. Polecam Wam z całego serca – kiedy na zewnątrz będzie ciepło, ale zacznie lać, wyjdźcie i dajcie się ponieść, poczujcie to, przestańcie kalkulować, zastanawiać się nad czymś cały czas – niech wszystko z Was spłynie razem z tym deszczem.
Jestem w miejscu, w którym jem odsmażane pierogi ze śmietaną, piję kawę z dużą ilością mleka i jem lody. Maślane bułeczki z jagodami smakują tu jeszcze lepiej – zjadłam cztery sztuki przy jednym posiedzeniu. Obserwuję uśmiechnięte twarze najbliższych, których nie widziałam już sporo czasu. Tulę się do dzieciaków, słucham starszych i bardziej doświadczonych, wpatruję się z uwielbieniem w zmęczoną twarz kobiety, która jest dla mnie największym wzorem do naśladownia. Widzę Jej oczy, które nigdy nie pozbyły się iskry życia, ogników zwiastujących miłość. Widzę, jak śmieje się do rozpuku, jak z coraz większym trudem wstaje z fotela i idzie gdzieś niepostrzeżenie, a po chwili wraca z talerzem wypełnionym jedzeniem, bo „na pewno jesteście głodni”. Słucham Jej z zapartym tchem. Spijam każde Jej słowo, chwytam każdy gest.
Chłonę. Odpoczywam, zachwycam się, wzruszam i umieram ze śmiechu.
Co wieczór dolewamy sobie wina do lampek, a puste butelki odkładamy za krzesła. Rozmowom nie ma końca. Rozmawiamy podczas burz, które pojawiają się znienacka. Rozmawiamy w kuchni, na tarasie, podczas gotowania obiadów i wieczorami. Wieczory są magiczne, rodzinne. Istny raj. Rozmawiamy do późnych godzin, słuchamy szelestu liści, okrywamy się kocami. Niesamowite jest to, jak zwykła rozmowa okazuje się najcenniejsza, najbardziej wartościowa, najbardziej wyczekana. Mogłabym słuchać tych wspaniałych historii bez przerwy. To jest jak czytanie najlepszej książki. Cofam się kilkadziesiąt lat wstecz i czuję, jakbym uczestniczyła w tych wszystkich wydarzeniach, sytuacjach. Co chwilę otwieram usta ze zdziwienia i niedowierzania, ocieram po kryjomu łzy, uśmiecham się i wykrzykuję z błyskiem w oczach „niesamowite!”
Kolekcjonuję wspomnienia. Staram się zapamiętać każdą chwilę, każdy gest, każdy grymas twarzy i każde wypowiedziane słowo.
I mimo, że od domu jestem daleko, to zapraszam Was na smoothie ze szpinakiem, melonem i awokado. Przygotujcie je, usiądźcie za stołem z najbliższymi i rozmawiajcie. Po prostu rozmawiajcie.
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”220px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#be9656″ ]Smoothie ze szpinakiem, melonem i awokado[/dropshadowbox]
Składniki:
- 80 g liści szpinaku
- 200 g melona
- 0,5 awokado
- 1 banan
- 1 kiwi
- 1 łyżeczka młodego jęczmienia
- 1 łyżeczka zarodków pszennych
- 1 szklanka soku jabłkowego
- sok z połowu cytryny
Sposób przygotowania:
Szpinak umyć. Melona, kiwi, banana obrać i pokroić na mniejsze kawałki. Awokado przekroić na pół, pozbyć się skórki i również pokroić na nieco mniejsze kawałki. Wszystko wraz z jęczmieniem, zarodkami, sokiem jabłkowym i sokiem z cytryny zmiksować na gładki koktajl.
Smacznego!
∗∗∗
Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, bądź aktywnym czytelnikiem i wyślij go w świat za pomocą przycisków, które widnieją poniżej. Z góry dziękuję!
Przegląd Tygodnia #18 - Rabarbarowo
14 sierpnia 2016 @ 16:36
[…] a co powiecie na delikatne smoothie? melon, szpinak i awokado brzmi pysznie! Z resztą zobaczcie sami u Joli z jolapiasta.pl […]
Gosia
7 sierpnia 2016 @ 08:57
To się nazywa wypoczynek, kiedy nie mamy w głowie zbędnych myśli, a tylko te przyjemne i związane z chwilą, która trwa <3 Życzę Ci jak najdłuższego, błogiego odpoczynku ;)
Classicality
29 lipca 2016 @ 10:04
Pięknie powiedziane :) najważniejsze to umieć docenić to, co mamy i cieszyć się każdą chwilą :)