Mieć swój ogród, to jak wygrać na loterii. Mieć wspomnienia, w których jako mała dziewczynka pomagam swojemu tacie sadzić te drzewa, które dzisiaj tworzą Nasz las kilka metrów od domu – bezcenne. Wiem, że jestem szczęściarą. Wiem o tym. Jednak z tą wdzięcznością, o której tak wszędzie trąbię jest różnie. Czasami potrafię dziękować za kawę, którą mam możliwość wypić w spokoju i nic mi do szczęścia więcej nie potrzeba. Czasem jednak marudzę na to, że ciągle brakuje mi pieniędzy, że nie podróżuję tyle, ile bym chciała, że moje największe marzenie, jakim jest Nowy Jork jest tak odległe. Coś jest nie tak, coś mi przeszkadza, czegoś brakuje, za czymś tęsknię. Nie posiadam włącznika pozytywnego myślenia, nie potrafię się przestawić na pstryknięcie palców i nałożyć uśmiech na twarz. Nie potrafię na zawołanie przestać narzekać. Mimo wszystko w takich momentach zadaję sobie jedno pytanie Co jest dla mnie najważniejsze? I wraz z odpowiedzią przychodzi ulga.
Bo najważniejsza jest dla mnie rodzina. Ich zdrowie i uśmiech na twarzy. Najpiękniejsze są momenty, kiedy zaśmiewamy się do rozpuku sącząc domową lemoniadę. Najważniejsi są moi przyjaciele – jest ich garstka, ale obdarowują mnie tak ogromną miłością, która mogłaby wystarczyć dla całego wojska. Jest On. Ten, który potrafi wzburzyć we mnie zarówno wichurę stulecia, jak i lawinę miłości. Oni są. Oni mnie otaczają. Żyję z Nimi, rozmawiam, śmieję się, płaczę. To z Nimi dzielę swoje radości, to Ich proszę o radę, to im zawierzam swoje sekrety. Im ufam i przy Nich czuję się bezpiecznie. Mam się z kim kłócić, mam z kim umierać ze śmiechu. Mam Ich. Mam najcenniejszy dar. Kiedy sobie o tym przypomnę, to moje serce zalewa fala wdzięczności wielkości tsunami.
I dalej pragnę Nowego Jorku, podróży, pracy, którą będę mogła nazwać pasją i wiele innych. To nadal jest dla mnie ważne, nadal będę do tego dążyć. Będę ciężko pracować na swój sukces. Ale z Nimi u mojego boku. Bo gdyby coś nie wyszło, gdyby powinęła mi się noga, to nie przepadnę. Nie boję się, ponieważ dalej będę miała przy sobie Ich. Tych, bez których nie miałabym po co żyć. Dalej będę miała najcenniejszy dar, bez którego nie zginę.
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”270px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#be9656″ ]Placuszki migdałowe z jogurtem i owocami[/dropshadowbox]
Składniki:
- 2 jajka
- 1 szklanka maślanki
- ¼ szklanki oleju rzepakowego
- 1 ¼ szklanki mąki
- ½ szklanki mielonych migdałów
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- ½ łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 łyżka cukru
Dodatki:
- jogurt naturalny
- miód
- sezonowe owoce – dowolne
Sposób przygotowania:
W misce zmiksować jajka z maślanką i wlewanym stopniowo olejem. W drugim naczyniu wymieszać mąkę, mielone migdały, proszek do pieczenia, sodę i cukier – tę mieszankę wsypać do mokrych składników i zmiksować do ich połączenia.
Smażyć placuszki na średnio rozgrzanej patelni aż do pojawienia się charakterystycznych bąbelków, wtedy odwrócić na drugą stronę i smażyć jeszcze ponad minutę.
Placuszki podawać z jogurtem wymieszanym z miodem i sezonowymi owocami (truskawki, borówki, maliny, jeżyny).
Smacznego!
∗∗∗
Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, bądź aktywnym czytelnikiem i wyślij go w świat za pomocą przycisków, które widnieją poniżej. Z góry dziękuję!
Healthy Life Connoisseur
21 czerwca 2016 @ 22:03
Moje myślenie zmierza często w podobną stronę:)
Jola Piasta
22 czerwca 2016 @ 20:46
To dobry znak :)
Karolina
16 czerwca 2016 @ 18:33
Jakie piękne, wakacyjne zdjęcia! Placuszki wyglądają pysznie, robię podobne, tylko z kefirem :)
Jola Piasta
22 czerwca 2016 @ 20:46
Dziękuję :)