Pora na życie. Wymowny tytuł książki, która bez niepotrzebnego zadęcia powoduje, że zaczynasz zastanawiać się nad możliwością wprowadzenia zmian w swoim życiu. Zmian, które otworzą drzwi do nowego, świeżego startu.
Lucy Silchester jest młodą kobietą, która załamała się po rozstaniu z mężczyzną. Zamknęła się w sobie, odizolowała od innych ludzi. Pracuje w mało satysfakcjonującym miejscu, oddaliła się od swoich przyjaciół, spotkania z rodziną traktuje, jak przykry obowiązek, a kłamstwa stały się jej codziennością. Ten stan trwa kilka lat i nic nie zapowiada zmiany. Do czasu.
Pewnego dnia Lucy znajduje pod swoimi drzwiami tajemniczą kopertę, a w niej jeszcze bardziej tajemniczy list. Co zaskakujące, nadawcą jest jej… Życie. Kobieta już wcześniej słyszała takie historie, postanawia więc zignorować zaproszenie na spotkanie z własnym Życiem. Jednak Ono nie ustępuje, listy przychodzą coraz częściej, do mieszkania, do pracy, a nawet do domu rodzinnego. W końcu zrezygnowana kobieta decyduje się dla świętego spokoju pojawić w umówionym miejscu i załatwić szybko sprawę. Jakież jest Jej zdziwienie, kiedy przyjmuje ją bardzo zaniedbany mężczyzna, który nie dość, że wygląda okropnie, to jeszcze wydaje się, jakby nie jadł i nie spał tygodniami. Obraz nędzy i rozpaczy. To, co dalej się dzieje, nie śniło się Lucy w żadnych snach.
Okazuje się, że będzie musiała zawalczyć o swoje Życie. Będzie musiała spojrzeć prawdzie w oczy, przyznać się do wielu błędów, wyjść ze skorupy. Będzie musiała odnaleźć siebie od nowa.
„Jeśli o czymś marzysz, chcesz przynajmniej spróbować to jakoś osiągnąć. Marzysz o rzeczach, które na pierwszy rzut oka są poza twoim zasięgiem, ale, jak wiesz, przy odrobinie wysiłku mogą stać się Twoim udziałem.”
∗∗∗
Moje odczucia po zakończeniu lektury
Ta książka jest moim hitem! Co pokazuje, że nie tylko górnolotne lektury mogą być wartościowe. Tak naprawdę jest to lekko napisana historia, która porusza bardzo ważne tematy. W końcu co może być bardziej istotnego, aniżeli nasze Życie? Dzięki temu, że dosłownie kipi z niej poczucie humoru i wysmakowany sarkazm, czyta się ją szybko i przyjemnie. Tym bardziej większe jest zaskoczenie na końcu, kiedy okazuje się, że ma ona niemały wpływ na nasze myśli, które zaczynają gonić po naszej głowie.
Autorka miała absolutnie rewelacyjny pomysł, żeby Życie głównej bohaterki ukazać w postaci prawdziwego mężczyzny. Dawno już nic tak dobitnie do mnie nie dotarło. Tak naprawdę zadziałała tu bardzo mocno wyobraźnia.W sytuacji Lucy, jej Życie wygląda mało zachęcająco. Mężczyzna jest zgarbiony, ma podkrążone i czerwone oczy. Brzydko pachnie, jest niechlujnie ubrany, znerwicowany i bardzo zmęczony. Jego zarost jest co najmniej kilkudniowy, a wygląd bardzo zaniedbany. Łatwo jest zrozumieć intencje Ahern, kiedy pokazuje cały ten obrazek. Postępowanie Lucy ma swoje odzwierciedlenie w tym mężczyźnie, a wszystkie Jej występki odbijają się na nim. Jeżeli zatem kłamie, unika przyjaciół i rodziny, nie dba o siebie i wegetuje, zamiast żyć, to aparycja i samopoczucie jej Życia będzie godne pożałowania.
Ahern pokazuje jednak, że tę sytuację można starać się zmienić. Z każdym wyjawionym kłamstwem, z każdą dobrą decyzją, z każdą szczerą rozmową, Życie Lucy nabiera sił, przystojnieje, do Jego oczu wraca blask.
Łatwo jest sobie wyobrazić, że gdzieś na świecie jest osoba, która jest moim Życiem i od mojego postępowania i nastawienia zależy Jej samopoczucie i zdrowie.
Ale przecież wszystko jest w porządku!
Kłamię tylko czasami… no może trochę częściej, ale tego wymaga ode mnie sytuacja. Jem śmieciowe jedzenie, a wyrzuty sumienia zabijam sałatką z McDonald’s, bo tak jest łatwiej i szybciej – przecież nie będę marnować własnego życia na ślęczenie w kuchni! To, że powiem co nieco o tej blondynie spod czwórki, czy tym nieudaczniku z pracy – no błagam, ludzie zabijają, mordują i gwałcą – ja tylko niewinnie obgaduję i plotkuję. Pytasz, czy zgodnie z prawdą? Nie wiem, nie zastanawiałam się nad tym – w końcu na tym polegają plotki, ploteczki. Znajomi? Może faktycznie ich zaniedbałam, ale chyba zrozumieją, że jestem zapracowana, nie?! Człowiek z czegoś musi żyć! Że co? Że wieczorami siedzę przed tv i zapycham się popcornem, a mogłabym wyjść do ludzi? No pewnie, a kto za mnie odpocznie, ja się pytam? U rodziców nie byłam? No przecież jeszcze nie umierają – zdążę.
Ogólnie wszystko jest w porządku, tylko ten facet, który podaje się za moje Życie, jakiś taki… zaniedbany chodzi. No, ale przecież to nie moja sprawa, przecież u mnie wszystko jest w porządku.
A jak to jest z Twoim Życiem?
A Ty? Zastanawiałeś się kiedyś, jakby wyglądało Twoje Życie?
Mimo absurdu i braku logiczności, wyobraź sobie sytuację, w której spotykasz Życie w postaci człowieka z krwi i kości. Jaki jest? Zadbany, zdrowy, pachnący, przystojny i uśmiechnięty? A może jednak jest chorowity, ma problemy z chodzeniem, kaszle jakby miał gruźlicę, a wygląda jeszcze gorzej?
Bądź ze sobą szczery i daj się ponieść wyobraźni. Pomyśl, które z Twoich zachowań mogą realnie zaszkodzić Twojemu Życiu. Nikt nie chce, żeby przez Nasze zachowanie miał ktokolwiek ucierpieć. Dlaczego więc tak bardzo zaniedbujemy własne Życie? Dlaczego nie chcemy dla Niego jak najlepiej? Dlaczego traktujemy Je czasem, jak wroga?
„Dopóki istniejesz, istnieje również twoje życie. Dlatego, okazując miłość, czułość i uwagę mężom, żonom, rodzicom, dzieciom i przyjaciołom, nie powinniśmy zapominać i o nim, bo twoje życie to ty: zawsze trzyma za ciebie kciuki i dopinguje cię nawet wtedy, gdy myślisz, że ci się nie uda.”
Czytajcie!
Książkę polecam Wam z całego serca. Jest naprawdę zabawna, przyjemna i niepozorna. Zaskoczyła mnie intensywność przemyśleń, kiedy już skończyłam ją czytać. Ahern pokazuje w niej cały swój kunszt. Jest dobra w tym, co robi i dlatego tak bardzo lubię Jej twórczość.
∗∗∗
Przyznaj się przed samym sobą, jak tak naprawdę traktujesz swoje Życie? Jeżeli jest coś, co Cię trapi, co spędza sen z powiek, wytargaj to na zewnątrz i zmierz się z tym. Twoje Życie na to zasługuje! No więc, jak to jest u Ciebie?
Blog To Wake Up Baby
11 września 2015 @ 21:13
Skusiłam się na tą książkę w „Biedronce” i również bardzo mi się podobała :)
Adrianna Zielińska
6 września 2015 @ 20:14
Dodaję do mojej listy do przeczytania (chwała za „lubimyczytać” – nic nie umyka) – zaciekawiłaś mnie tym tytułem :)
Jola Piasta
10 września 2015 @ 11:27
Cieszę się ;-)
Asia Tarkowska
5 września 2015 @ 14:32
Brzmi bardzo ciekawie, zdecydowanie zachęciłaś mnie do przeczytania :) Szukałam właśnie tego typu książki, którą będzie się czytało lekko i przyjemnie, a jednocześnie jej głębszy sens da sporo do myślenia. A dodatkowo pomysł na przedstawienie w ten sposób życia jest bardzo nietuzinkowy :)
Jola Piasta
10 września 2015 @ 11:27
Super! Mam nadzieję, że Ci się spodoba ;-)
Sylwiowe Kolorove
5 września 2015 @ 00:15
Dopisałam ją do swojej listy „Do przeczytania” :-) Pomysł z przedstawieniem życia jako osoby po prostu mnie urzekł. Niby takie oczywiste – w końcu zazwyczaj jes tak, że jakaś osoba – partner, dziecko – faktycznie jest naszym życiem i wywieramy na tę osobę ogromny wplyw. A jednak na tak dosłowny sposób pokazania życia bym nie wpadła :-) Pozdrawiam :-)
Jola Piasta
10 września 2015 @ 11:28
Faktycznie Ahern podeszła do tematu bardzo nietuzinkowo :-)