Marzec minął mi jak jeden dzień. Absolutnie mnie to przeraża. Jestem zaniepokojona faktem, że dosłownie uciekło mi kilka dni, czasem nie orientowałam się w dniach tygodnia. Udało mi się jednak złapać kilka razy za aparat i uwiecznić momenty, które były tego warte. Na to zawsze znajdę czas.
Duża nieobecność w domu, bardzo mało czasu dla siebie i najbliższych, że o blogu już nie wspomnę w znacznym stopniu zaburzyły mój codzienny spokój i ustalony harmonogram. Cieszyłam się, że coś się dzieje, ale jednocześnie nie potrafiłam odnaleźć w tym wszystkim siebie, moich ukochanych, mojej pasji. Lubię, jak w moim życiu nie ma nudy, ale lubię też w miarę możliwości mieć na wszystko oko i trzymać rękę na pulsie. W takim razie, marzec był bez pulsu :D Kwiecień jest jeszcze bardziej trudny, zwiększona ilość godzin spędzonych poza domem daje mi w kość, ale postanowiłam, że czas najwyższy ustalić nowy harmonogram moich dni, ustalić jakiś porządek, nową poranną rutynę. Zorganizuję swoje życie w taki sposób, żeby na wszystko znaleźć czas. O efektach będę informować w kolejnym podsumowaniu miesiąca. Jednak życie z dnia na dzień jest męczące. A teraz marzec moimi oczami.
Zdjęcia:
Takie poranki są dla mnie istnym błogosławieństwem. Celebrujemy wolne poranki, cieszymy się nimi na zapas, wykorzystujemy na jedzenie i czytanie w łóżku. Rozmowy są niespieszne, a zegary na chwilę stają w miejscu. Po całym zabieganym tygodniu, te poranki są moją obietnicą czegoś naprawdę dobrego. Doceniam je.
Wolne weekendy wykorzystuję na fotografowanie i niespieszne gotowanie. Mózg paruje, a ręce aż palą się do pracy. Ale akurat ta praca to spełnienie moich marzeń i jednocześnie odpoczynek. W takich momentach czuję, że żyję. Potrafię się w całości wyłączyć ze świata i trwać tak całe godziny!
Spacery z pupilem są nieodłącznym elementem naszej codzienności. Na szczęście nie zaprzestaliśmy naszej tradycji i mimo różnych godzin pracy, udaje Nam się wyjść chociaż na jeden wspólny spacer każdego dnia. Pozostałe niestety są osobno. Nasza czarna kulka jest wymagająca :) To czerwone kółko, które widzicie na każdym zdjęciu to najlepszy przyjaciel Piksona – w takiej sytuacji zdjęcie Piksa bez Jego zabawki jest rzadkością. To już podchodzi pod obsesję. Naprawdę.
Kolejne powolne, leniwe i pyszne śniadanie. Omlet na słodko.
Pozostając w temacie jedzenia – ta czekolada to jedna z najpyszniejszych czekoladowych dobroci, którą jadłam.
Jej Wysokość – Brioche.
W kwestii Dnia Kobiet nie szczędziłam sobie przyjemnych chwil i z niekłamaną radością przygotowałam niezawodne i ukochane przeze mnie ciasto dyniowe. Następnie pochłonęłam lody, które przyodziałam w sklepową polewę toffi, która notabene była okropna. Muszę zdecydowanie pomyśleć nad domowym zamiennikiem.
Faszerowane jajka to mój „must have” w kwestii dań na Wielkanoc. W tym roku również nie mogło ich zabraknąć.
Przy okazji spotkania z Kobietami Mojego Życia pozwoliłyśmy sobie na, że się tak wyrażę, małe co nieco.
Książkę z Lidla niespodziewanie dostałam od swojej szefowej i tak jak już pisałam na swoim Instagramie, jestem nią absolutnie zachwycona, a zdjęcia to już jest istna magia. Księga inspiracji! Chwile z nią umilała mi herbata. Prawdziwa, liściasta, zielona.
Pomidory posiane i już widać pierwsze efekty!
Przypadkowe spotkanie z dobrą koleżanką skończyło się kawą, najpyszniejszymi naleśnikami i pogaduchami! To się nazywa spontaniczność! Świeże tulipany na stoliku to miły i ciekawy akcent dla klienta. Aż przyjemniej się rozmawiało!
Poniższe zdjęcia zrobiłam dokładnie w ostatnim dniu marca. Udało mi się złapać złoty deszcz!
Książki:
- Siódmy sekret szczęścia, Sharon Owens (recenzja jeszcze w tym tygodniu)
- Niebo jest wszędzie, Jandy Nelson (recenzja wkrótce)
Muzyka:
Zakochałam się po uszy w tej piosence. Kompletnie oszalałam i nie wiem nawet dlaczego. Słucham jej namiętnie i nie potrafi mi się znudzić! Wpadłam z nią jak śliwka w kompot. Teledysk uwielbiam! Mimo, iż nie jestem ogromną fanką Rihanny (co nie oznacza, że nie lubię Jej piosenek), to tutaj działa na mnie jak hipnoza, Kanye nieustannie mnie rozśmiesza ruszając się, jakby miał spazmy, a Paul, no cóż, On jest uzupełnieniem tego dziwnego, ale jakże interesującego obrazka.
Musicie tego posłuchać! Kelly i John odwalają w tej piosence kawał dobrej roboty. Niezwykle wzrusza mnie ten utwór i uwielbiam słuchać go w słuchawkach, żeby móc wychwycić każdy jego element. Moją miłością są ballady i tak już chyba pozostanie. Mój związek z muzyką od najmłodszych lat był niezwykle intensywny. Nieustannie śpiewałam i tańczyłam w domu. Byłam dzieckiem orkiestrą. Robię to zresztą do tej pory. Jednak moja całkowita strata głosu na dwa tygodnie ma swoje konsekwencje do tej pory mimo, że miało to miejsce prawie dwa lata temu! Niestety straciłam to, co miałam w głosie najlepsze. Najwyższy czas coś z tym zrobić. Jakieś leczenie? Ktoś miał podobną sytuację?
Ciekawe linki:
- Ania zdradza Nam kilka skutecznych sposobów na to, jak planować. Temat zawsze aktualny.
- Kasia udostępniła dla wszystkich swój PLANER SZAFY MINIMALISTKI. Jest niesamowity!
- Kolejna Ania ugryzła temat map myśli. Jak je stworzyć i jak ich używać dowiecie się z pierwszej i drugiej części Jej wpisów.
- Asia opisała 12 wskazówek, które mogą ułatwić pracę w domu. Takie wpisy chyba zawsze będą mnie ciekawiły.
LUCKY COLA
2 lutego 2024 @ 12:11
Upgrade your skills, conquer foes, and become a gaming legend. Lucky Cola Casino
Chettys
14 kwietnia 2015 @ 17:10
Jak zawsze ślicznie i klimatycznie zdjęcia:)) Uwielbiam Cie Jolu:) hehe
Jola Piasta
15 kwietnia 2015 @ 11:12
To takie miłe, dziękuję! :-*
Diana Gadula
14 kwietnia 2015 @ 09:36
Ależ masz cudownego psiaka :)
Jola Piasta
15 kwietnia 2015 @ 11:13
Totalnie zbzikowany – zdecydowanie ma to po mnie :-D
Diana Gadula
17 kwietnia 2015 @ 14:36
Ja mam beagla i też jest niesamowicie zwariowany :D
wyspa-kultury.blogspot.com
13 kwietnia 2015 @ 22:51
Zdjęcia jedzenia tak staranne i zachęcające, że najchętniej od razu by się tych pyszności spróbowało :) Można wiedzieć co to za genialna czekolada? ;)
Jola Piasta
15 kwietnia 2015 @ 11:15
Dziękuję bardzo! Czekolada kupiona przez rodzinę na Ukrainie, więc chyba nie jestem w stanie pomóc :-/
Kasia z Wyspy Inspiracji
13 kwietnia 2015 @ 21:46
Na widok tej brioszki pociekła mi ślinka, a nie może, bo jestem na diecie! Naprawdę miałaś świetny miesiąc. Zdradź parę fotograficznych trików :)
Jola Piasta
15 kwietnia 2015 @ 11:25
Cieknąca ślinka jest dobrym znakiem ;-)
A w kwestii zdjęć nie wydaje mi się, żebym używała jakichś specjalnych trików. Jak to wygląda od kuchni pokazywałam kilka postów wcześniej :-) Miałam ochotę napisać coś o zdjęciach, ale uznałam, że jestem jeszcze w tym temacie za malutka, a poza tym powielę to, co już gdzieś zostało napisane :-)
Ania Legenza
13 kwietnia 2015 @ 19:59
Mam nadzieję, że coraz łatwiej będzie odnaleźć Ci się w nowej sytuacji, bo bardzo brakuje mi Twoich wpisów i codziennych zdjęć na Instagramie. W sumie u mnie ostatnio też rewolucje, ale na razie o nich cicho sza :)
P.S. Dziękuję za polecenie wpisu!
Jola Piasta
15 kwietnia 2015 @ 11:18
Kochana zrobiłaś mi dzień tym przemiłym komentarzem! Komuś brakuje moich wypocin – niesamowite! :-)
W takim razie czekam na efekty wspomnianych rewolucji! Zapewne z wrażenia pospadamy z krzeseł! ;-D
Ania Legenza
15 kwietnia 2015 @ 13:15
To rewolucje bardziej osobiste, nie wiem czy dużą częścią z nich dzielić się publicznie, ale mam nadzieję, że przyniosą dużo dobrego :)
Jola Piasta
15 kwietnia 2015 @ 20:18
Ach, a ja myślała, że blogowe ;) W takim razie życzę pomyślności we wszystkim!