Kwiecień dosłownie śmignął mi przed oczami. Niekończący się remont skutecznie utrudniał mi życie (dalej żyjemy trybem koczowniczym, dalej nie mamy sofy!). Starałam się jednak czerpać z niego jak najwięcej. Może nie jestem zadowolona tak na 100 procent, ale w kwietniu żyło mi się lepiej. Czuję, że maj i czerwiec doprowadzą mnie do równowagi, której już tak bardzo pragnę. Zapraszam na kwiecień moimi oczami.
Mam mnóstwo pomysłów na wpisy, na to w jakim kierunku dalej poprowadzić moje miejsce w sieci. Wszystko jednak potrzebuje czasu i skupienia. Na razie udało mi się wywalczyć z samą sobą dwa posty tygodniowo (często pisane nocami) Jednak 10 godzin poza domem potrafi wywrócić życie do góry nogami. Ale chcę więcej, bardziej, częściej. Mam w sobie energię i zapał do pracy. Pozostaje mi tylko doprowadzić moją organizację czasu do stanu idealnego i wszystko się ułoży. No i może rozciągnąć o kilka godzin dobę. Ktoś, coś?
Czuję też mocniej niż kiedykolwiek, że dzieją się ważne rzeczy w moim życiu. Dojrzałam do pewnych zmian, chcę czegoś zupełnie innego, niż jeszcze kilka miesięcy temu. Uczę się na nowo układać kawałek po kawałku swoją rzeczywistość. Boję się tych nowych uczuć, ale jednocześnie czuję ekscytację i radość. Czuję, że obieram dobry kierunek. Czuję, że teraz będzie już tylko lepiej.
Dosyć tej prywaty. Przejdę do stałych punktów tego rodzaju wpisów.
Zdjęcia:
Sporo jedzenia. Nie zawsze w stu procentach zdrowego, ale za to pysznego i co najważniejsze – domowego.
Jajko po lewej uratowało Nam święta. Goście nie umarli z głodu, a my ze wstydu.
Całonocny seans filmowy. W gratisie dwie pizze na razowym cieście, domowe chipsy (pieczone w piekarniku), chrupiąca (prawie) ciecierzyca, mnóstwo warzyw, dip oliwkowy i dip czosnkowy (bez grama majonezu). I można jeść po nocach! Dobra, nie można, ale wyrzuty sumienia jakieś takie mniejsze, jak wszystko przygotowane na zdrowo.
Moje uzależnienie od lodów zaczęło swój sezon. A to dopiero początek.
Mały backstage jednej z wielu sesji na bloga. Na zdjęciu jajka zapiekane w kokilkach.
Nie mogłam przestać fotografować takich scenerii.
Dane mi było stanąć po drugiej stronie aparatu. Pewnie spodziewacie się czegoś w stylu, że to dyskomfort, że lepiej czuję się robiąc zdjęcia. A prawda jest taka, że uwielbiam robić zdjęcia, jak i do nich pozować. Wychodzi na to, że ani skromna, ani fotogeniczna nie jestem, ale przynajmniej szczera.
Książki:
- Jak upolować faceta, Janet Evanovich (recenzja wkrótce)
Nawet nie wypowiadam się na temat mojego aktualnego czytania, bo jest mi wstyd przed samą sobą. Miesiąc i jedna książka? Czas, czas, czas…
Muzyka:
Gwałcę replay słuchając tych dwóch utworów. Sia jest dla mnie Mistrzynią samą w sobie. Każda jej piosenka trafia do mnie w jakiś sposób, ale jest kilka, które w szczególności sobie upodobałam. Oto jedna z nich.
Kolejna piosenka chyba nigdy mi się nie znudzi. Ella ma przepiękny głos, ale ta piosenka ma w sobie coś więcej. Jest prosta, szczera i prawdziwa.
Ciekawe linki:
U mnie tym razem ich brak. To znaczy oczywiście odwiedzałam ciekawe strony, czytałam interesujące wpisy. Były to jednak moje ulubione miejsca, które są popularne w sieci, dlatego zapewne każdy z Was również to wszystko już widział. Brak czasu bardzo nieładnie ukrócił moje poszukiwania internetowe. Perełek nie ma. ALE. Liczę w takiej sytuacji na Was. Co polecacie? Czyj wpis utkwił Wam w pamięci? Jaka strona internetowa? A może chcecie pochwalić się swoją pracą? Możecie zostawiać wyjątkowo linki w komentarzach. Chętnie odwiedzę każde zaproponowane miejsce. Liczę na Was! W maju się poprawię. Dla Was i dla siebie.
LUCKY COLA
2 lutego 2024 @ 12:18
Connect with players worldwide and dominate the leaderboards. Lucky Cola Casino
use imagination
23 maja 2015 @ 19:37
Omamusiu…rozpływam się! Najpierw te przepyszne jedzonka, a później to genialne zdjęcie z chustą! Coś niesamowitego, tyle powera! :)
Jola Piasta
25 maja 2015 @ 12:44
Bardzo się cieszę, że się podoba ;-)
Na-wrzosowisku
15 maja 2015 @ 16:40
eh…Twoje „jedzeniowe” zdjęcia zachwycają:) z podziwem patrze na rozwój Twojego bloga:) a jeśli chodzi o piosenki Sia…Sii? w każdym razie posłuchaj sobie American dreaming – przepadłam, słucham tego na okrągło ;)
Jola Piasta
17 maja 2015 @ 22:17
Oj to bardzo, bardzo miłe! Dziękuję.
Hmm nie mogę znaleźć takiego tytułu w wykonaniu Sii?
Na-wrzosowisku
18 maja 2015 @ 07:14
pomyliłam tytuł;D California dreamin;)
kashienka OdkrywającAmerykę
14 maja 2015 @ 18:19
Twoje zdjęcia jedzenie wygrywają internety, naprawdę :)
mogę dowiedzieć się, jakim sprzętem fotografujesz?
Jola Piasta
14 maja 2015 @ 18:43
Cóż za komplement! Bardzo Ci dziękuję. Mój model lustrzanki to Nikon D5200 i zwykły, podstawowy obiektyw kitowy 18-55mm. Natomiast jak widać na jednym ze zdjęć, same przygotowania do takich „sesji” wymagają mnóstwo czasu, poświęcenia i cierpliwości :)