Lubię muffiny za to, że są super szybkie, super łatwe i super smaczne. Trudno je zepsuć, przygotowanie ciasta trwa kilka minut, a efekty najczęściej są bardzo zadowalające. Czego chcieć więcej ja się pytam?
Dodając przepis na te muffiny z dżemem jestem świadoma jednego – na nich na pewno nie poprzestanę! Mam wrażenie, że sposobów na te babeczki jest nieskończenie wiele. Można do nich dodać prawie wszystko. Radość jaka płynie z łączenia dodatków, szukania idealnego smaku, podpatrywania jak podczas pieczenia płynne ciasto zamienia się w puszyste cudeńka, jest bezcenna!
Przy okazji przypomniała mi się pewna sytuacja. Wraz z przyjaciółkami umówiłyśmy się niedawno na spotkanie, więc cała szczęśliwa pojechałam (pofrunęłam) do mieszkania jednej z nich. Oczywiście jak to najczęściej bywa w naszym przypadku, już od progu witał mnie uspokajający zapach świeżo mielonej kawy i nieco bardziej energiczny głos przyjaciółki. Spokojnie robiłyśmy „swoje” (czyli żłopałyśmy hektolitry kofeiny i gadałyśmy o wszystkim i o niczym) czekając na pozostałe kobietki. W pewnym momencie zapytałam Kochana, Ty coś dzisiaj piekłaś? Tak ładnie pachnie, a ja jeszcze tego na stole nie widzę! Na te słowa moja spanikowana towarzyszka rzuciła się do piekarnika krzycząc Moje muffinyyyyyy!!! I wyjaśniła się sprawa tajemniczego zapachu. Muffiny zostały uratowane, następnie zjedzone (skubane dobre były, z czekoladą…mmm), a ja zostałam okrzyknięta radarem na babeczki.
Muffiny z dżemem porzeczkowym, które dzisiaj Wam przedstawiam, to szybki i prosty sposób na sprawienie, aby dzień był jeszcze lepszy! Delikatna kwaskowatość porzeczek łączy się ze słodyczą cukru pudru. Wyszły niezłe, to i na przepis zapraszam.
Składniki:
- 1,5 szklanki mąki
- 0,5 szklanki cukru
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 2 jajka
- 1 szklanka jogurtu naturalnego
- 80 ml oleju
- dżem porzeczkowy
- odrobina brązowego cukru
Sposób przygotowania:
W misce mieszam wszystkie mokre składniki, (za pomocą widelca/trzepaczki/miksera). W drugiej misce łączę ze sobą wszystkie suche składniki. Po czym suche wsypuję do mokrych i delikatnie mieszam. Wykładam blaszkę na muffiny papilotkami i dodaję do każdego wgłębienia ciasto do 1/3 wysokości. Następnie ostrożnie dodaję po łyżeczce dżemu do każdej muffinki i zakrywam pozostałym ciastem. Na koniec posypuję je odrobiną brązowego cukru. Piekę w temperaturze 180 stopni C, około 23-25 minut.
Moje rady:
- przy łączeniu suchych składników z mokrymi nie musicie być ostrożni, należy to zrobić wręcz niestarannie, im ciasto krócej mieszane i mniej gładkie, tym smaczniejsze muffiny wychodzą;
- nie dodawajcie więcej dżemu (będzie Was kusić!), bo zamiast puszystych babeczek wyjdzie zakalec;
- nie przesadzajcie z ilością brązowego cukru, bo góra nie będzie chciała wyrosnąć, a cukier zapadnie się do środka;
- żeby podczas pieczenia ciasto nam się nie wylało, musicie pilnować, aby przed włożeniem do piekarnika sięgało maksymalnie do 3/4 wysokości papilotek;
- pozwólcie im ostygnąć, niech „odpoczną”, inaczej już upieczone ciasto może się przyklejać do papilotek przy próbie ich zdjęcia;
Dzień Babci i Dziadka czyli pomysł na prezent - MamyPomysly
17 stycznia 2018 @ 14:54
[…] Po sprawdzony przepis na smaczne muffiny odsyłam do bloga Joli tu. […]
Pierwiastek Dobra
6 listopada 2016 @ 16:22
trochę pokombinowałam, ale bazując na twoim przepisie stworzyłam przepyszne muffinki zimowe (z cynamonem, kardamonem i dynią <3 )
Dzięki!
Jola Piasta
6 listopada 2016 @ 20:16
To fantastyczna wiadomość! :)
Agnieszka Popiel
9 kwietnia 2016 @ 17:25
Wyszły absolutnie genialne. Jak z obrazka, że nie wspomnę o walorach smakowych, jak mawiała moja Babcia. Dziękuję bardzo za przepis!
anu.sia
8 stycznia 2015 @ 14:27
Re-we-la-cja :) Zagościły na stałe w naszym domu. Z konfiturą z owoców leśnych :)
Jola Piasta
9 stycznia 2015 @ 00:04
Naprawdę? To jeden z najmilszych komentarzy! Dziękuję Ci bardzo, naprawdę wiele to dla mnie znaczy. No i ta konfitura z owoców leśnych…ach <3
Anita Adamczyk
5 listopada 2014 @ 19:02
Potwierdzam, muffiny są genialne na każdą okazję, ja nawet się nie bawię w te suche i mokre tylko zawsze wszystkie składniki na raz do jednej michy, mieszam i gotowe ;) Podziwiam Twoje zdjęcia babeczek, ja zwykle piekę muffiny w biegu i jakoś nigdy nie zdążyłam ich sfotografować – zawsze szybko znikają.
Jola Piasta
6 listopada 2014 @ 10:05
I to jest w nich najlepsze – im mniej się staramy, tym one są lepsze! Co do zdjęć bardzo dziękuję. No cóż – blog zobowiązuje :) Chociaż ja robię to z ogromną przyjemnością!