Wiele osób nawet nie próbuje spełniać swoich marzeń, bo powstrzymuje ich podstępny perfekcjonizm. Jakiś zdradliwy głos w głowie cały czas szepcze jeszcze nie robisz idealnych zdjęć, jeszcze nie wiesz wszystkiego o gotowaniu/architekturze/modzie/ogrodnictwie/samorozwoju/zdrowym odżywianiu, jeszcze nie wyglądasz idealnie, więc nie możesz udzielać rad innym, Twoje rysunki są niedopracowane, Twoje ręczne robótki krzywe, a teksty mało treściwe. Pracują więc dalej bez wytchnienia z coraz mniejszym zapałem. Patrzą z tęsknym wzrokiem, jak ludzie robią to, co kochają. U nich wszystko jest idealne, dopracowane w każdym szczególe, perfekcyjne.
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”180px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#be9656″ ]Nie daj się zwieść pozorom[/dropshadowbox]
Tylko, czy było takie zawsze? Czy osoba, którą podziwiasz od samego początku miała z górki? Czy jej praca wyglądała identycznie, jak teraz? Czy jej produkty od pierwszego wydania były bez zastrzeżeń? Otóż w 99 % odpowiedź brzmi nie! Wszyscy kiedyś zaczynali. Wszyscy musieli borykać się z problemami, targającymi ich wątpliwościami i porzucającą bez słowa weną. Wszyscy zaczynali od czystego konta, z czystą kartą.
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”140px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#be9656″ ]Jak to jest ze mną?[/dropshadowbox]
Ja nie raz płakałam z bezsilności, bo brakowało mi cierpliwości i chciałam mieć wszystko już, teraz, natychmiast! Chciałam robić piękne fotografie, pisać zapierające dech w piersiach teksty. Teraz zdarza się to rzadziej, ale jednak ciągle się zdarza. Mam czasem ochotę rzucić to wszystko w kąt, poddać się i nawet nie rozpaczać. Mam pewność, że tylko garstka ludzi zauważyłaby jakikolwiek brak, o ile w ogóle. I te myśli nachodzą ciągle. Nie tylko mnie. Wiem, że nawet topowi blogerzy mają chwile zwątpienia, chwile słabości, co jest naturalne i normalne. Kwestia tylko, co w takich sytuacjach zrobimy. Czy poddamy się i skończymy naszą przygodę, czy jednak przetrwamy psychiczny dołek i spojrzymy na tę kwestię przez pryzmat tego, ile już dokonaliśmy. Jeżeli pracujemy nad czymś naprawdę mocno, to nie ma szans, żeby się nie rozwijać. I właśnie o ten rozwój chodzi. O to, czy negatywne myśli wygrają z pasją.
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”160px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#be9656″ ]Powrót do przeszłości[/dropshadowbox]
Ostatnio w takim wątpliwym momencie otworzyłam folder ze starymi zdjęciami, kiedy to gotowanie już było moją pasją, ale z fotografią jeszcze nie byłam zaprzyjaźniona. Później przejrzałam swoje wpisy z początku bloga i prawie się rozpłakałam, kiedy ujrzałam te wszystkie zdjęcia. Przede wszystkim ze śmiechu, to fakt. Jednak w momencie, kiedy uświadomiłam sobie, jaką drogę przebyłam, jaki zrobiłam postęp, to wystraszyłam się swoich własnych myśli o porzuceniu tego.
Tak nie można. Nie wolno się poddawać, tylko pracować jeszcze ciężej i więcej. Bo wiecie co? W tej chwili może Wam się wydawać, że nie posuwacie się do przodu, że wszystko stanęło jakby w miejscu i nie warto dalej w to brnąć (myśli wyciągnięte z mojej głowy), ale pomyślcie, jaką drogę już przeszliście, ile poświęciliście dla swojej pasji i jaki postęp poczyniliście od początku. Przemyślcie to i zastanówcie się, czy warto wszystko zaprzepaścić przez kilka skoków nastroju. Ja podbudowałam się tym, co ujrzałam w starych folderach. Wiem, że zmierzam w dobrym kierunku. Chcę być lepsza, chcę robić zdjęcia, które wzbudzą u Was masę emocji, które będą opowiadać wiele historii. Potrzebna jest do tego praca nad sobą i swoimi umiejętnościami, ale nie boję się jej, jeżeli ma mnie doprowadzić do celu i dzięki niej spełnię swoje marzenia.
Nie od razu Rzym zbudowano.
Małymi krokami można osiągnąć wielkie cele.
[fb_button]
A teraz przyszła kolej na poprawienie Wam humoru. Poniższe zdjęcia publikuję z wielkim rumieńcem na twarzy. Proszę bardzo – można się śmiać w głos, zakrztusić się śmiechem i popuścić w gatki. A ja Wam jeszcze tylko napiszę, że te zdjęcia są dowodem na to, że nie ma rzeczy niemożliwych i każdy może zapracować na swoje marzenia. No to lecimy – fotografia kulinarna level hard!
Uff… mamy już te męki za sobą. Przyznajcie – byłam po prostu beznadziejna! Boli mnie, kiedy patrzę na te zdjęcia, naprawdę.
Kolejne były już robione na potrzeby bloga, jednak mimo tego, daleko im do perfekcyjności. A jednak z takimi fotografiami zdecydowałam się otworzyć swoje miejsce w sieci i bardzo mnie to cieszy. Inaczej nigdy nie rozwijałabym się w tej dziedzinie i nie pracowałabym nad sobą. Zapewne pojawią się głosy typu jak jest lustrzanka to i zdjęcia są piękne. Otóż moi drodzy większość zdjęć, które prezentuję poniżej powstały przy pomocy lustrzanki, a nie wyglądają, czyż nie?
To nie aparaty robią zdjęcia, tylko ludzie.
Trzeci etap to ten, na którym jestem teraz. Ostatnio jest trochę gorzej z moim poczuciem, że robię coś dobrze. Jednak staram się nie załamywać. Wiem, że to, co prezentuję niżej nie umywa się nawet do fotografii z prawdziwego zdarzenia. Jednak kiedy mój wzrok sięga trochę wyżej to wiem, że kawał dobrej roboty już za mną. Teraz może być już tylko lepiej.
Muszę przy okazji tego wpisu wspomnieć o niezastąpionej Natalii z bloga Jest Rudo. Ta kobieta przekazuje wszelkie przydatne informacje o fotografii w tak przyjazny i przystępny sposób, że nauka staje się przyjemnością.
Hej, Natalia! Dziękuję Ci! Za Twoją pracę, zaangażowanie i poświęcenie. Siedziałam (i nadal to robię) na Twoim blogu godzinami i chłonęłam wiedzę, żeby później wszystko wykorzystać w praktyce. W dużej mierze to dzięki Tobie się rozwijam. Maleńka, jesteś wielka.
Mnóstwo ludzi inspiruje mnie swoimi fotografiami. Jestem jeszcze w tej kwestii daleko w tyle, totalnie na początku swojej przygody. Jestem jednak pewna, że zapał i zamiłowanie do fotografii mi nie minie. I zobaczycie, kiedyś będę zajmować się profesjonalnie fotografią kulinarną. Tak właśnie się stanie. Amen.
∗∗∗
A Wy macie chwile zwątpienia w kwestii swoich pasji? Jak radzicie sobie z takimi skokami emocjonalnymi?
∗∗∗
Po więcej zapraszam na swój Facebook, Instagram i Pinterest.
∗∗∗
Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, bądź aktywnym czytelnikiem i wyślij go w świat za pomocą przycisków, które widnieją poniżej. Z góry dziękuję!
Sztuka Retuszu || Sit Zone Art
26 stycznia 2017 @ 01:33
Różnica jest faktycznie kolosalna! Najnowsze zdjęcia są przede wszystkim niezwykle apetyczne, pełne kolorów i… aromatów! A zestawienia „dawniej i dziś” pokazują, jak wielkie postępy zrobiliśmy – i, przynajmniej w moim odczuciu, jest to niezwykle motywujące do dalszej pracy :-) Fajnie, że zdecydowałaś się na taki wpis. Początkującym na pewno da to do myślenia – przede wszystkim, tak jak piszesz, że to nie sprzęt robi dobre zdjęcia ;-)
Ola Liszewska (Pikos)
25 stycznia 2017 @ 22:05
Nie zajmuję się fotografią kulinarną, ale ja widzę taki postęp z fotografiami książek. To co było kiedyś jest dużo słabsze, niż to co teraz. Przebyłam długą drogę, by być gdzie jestem, a jeszcze dużo przed mną :)
Gosia
29 września 2016 @ 07:58
Ja jestem jeszcze na na samym początku mojej przygody z fotografią kulinarną. Widzę w niektórych przypadkach u siebie już postępy, ale często załamuję ręce i nie wiem co robię źle i jak to naprawić. Wiem, że czeka mnie jeszcze dużo pracy… Twoje fotografie są wspaniałe! Widać w nich życie! Są apetyczne i na prawdę przykuwające oko. Podziwiam! <3
Może kiedyś stworzysz wpis o tym jak tworzysz swoje zdjęcia od A do Z ;)
Pipilotka
23 września 2016 @ 16:48
Też przeżywam męki, kiedy patrzę na stare zdjęcia swoich potraw i nie tylko. Ale cieszy mnie, że mam to udokumentowane na blogu – dzięki temu widzę ile się nauczyłam i jak wiele pracy włożyłam w to, żeby być lepsza :).
simplilajf.wordpress.com
23 września 2016 @ 16:16
Ten wpis był mi bardzo potrzebny.. ostatnio mam wrażenie, że wszystko kompletnie mi nie wychodzi i nie warto. Bardzo Ci dziękuję za Twoje słowa. Wiem, że nie tylko ja mam chwile słabości :-)
Martyna-HealthyLifeConnoisseur
23 września 2016 @ 15:59
Świetny post! Uśmiałam się wiele razy i kiwałam głową sama do siebie jakie to prawdziwe i mi bliskie! :) Uwielbiam Cię!
Paulina J. Rutkowska
23 września 2016 @ 15:31
Jednak to wielka sztuka sfotografować jedzenie tak, aby z jednej strony pokazać jak wygląda na prawdę, z drugiej, aby w jakiś sposób zasugerować smak, spowodować, aby widzowi poleciała ślinka:)…
Stworzyłaś bardzo wartościowy wpis – oto jak w czasie można poprawić swoje umiejętności. Trzeba chcieć, próbować i dokształcać się, a co najważniejsze – nie poddawać.
Serdeczności!
Dessideria
23 września 2016 @ 10:05
Kochana, progres jest i to ogromny. Cudownie patrzeć na Twoje teraźniejsze zdjęcia, są tak dopracowane, tak smaczne dla oka, że wchodzę do Ciebie na bloga najczęściej by napatrzeć się tych smakowitości :)
Blue Kangaroo - BLOG STUDENCKI
22 września 2016 @ 22:24
Pięknie pokazałaś tę przemianę! Super, że podkreśliłaś też to, że często patrzymy na ludzi i myślimy, że to co robią, było takie zawsze. Faktycznie współcześnie brakuje nam cierpliwości do nauki. Mi też się czasem łzy cisną na oczy, gdy nie wychodzi, albo mówię: aaa pier**** to. Ale potem i tak do tego wracam. :D
Pieruńskie maszkety
22 września 2016 @ 16:55
Widać gigantyczny postęp na Twoich zdjęciach więc może i dla mnie jest nadzieja?!? ;) W sumie bardzo fajny i przydatny post, trochę mi dodałaś otuchy bo już zaczynałam podejrzewać że jestem jednostką wybitnie odporną na wiedzę fotograficzną ale ja dopiero raczkuję, może za 4 lata także będę się mogła pochwalić przepięknymi zdjęciami (jeśli mi starczy wytrwałości). Jeszcze jedno, podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałaś o blogu Jest Rudo, bardzo dobry blog, dużo wiedzy merytorycznej opisanej w bardzo przystępny sposób
Ola Dob.
22 września 2016 @ 14:38
Gratuluję dystansu i muszę przyznać, że porównanie zdjęć z pierwszego etapu i ostatniego robi ogromne wrażenie. Pierwsze to takie niewinne kroczki, zdjęcia prosto z gazetek – poradników domowych, zaś te końcowe nie ustępują w niczym tym z książek kulinarnych! :) Cieszę się, że pokazałaś swoje początki w fotografii, bo dodało mi to trochę pewności, że może i ja kiedyś dojdę do momentu, w którym Ty jesteś teraz. :) Właśnie Natalia, Kameralna, Scraperka i Ty właśnie, Jolu jesteście moimi inspiracjami. Za każdym razem, gdy przeglądam Wasze zdjęcia mam ochotę chwycić za aparat. I dziś po przeczytaniu Twojego tekstu tak zrobiłam. ♥ :)
Young Wife
22 września 2016 @ 14:07
Czyli jest dla mnie nadzieja :D Z jednej strony wiem, czego bym chciała, jak powinno wyglądać, a potem biorę aparat do rąk i jakoś tak wszystko inaczej wychodzi. Jednak bez próbowania nic się nie uda ;-) Trzeba ćwiczyć i kombinować, dzięki!
Olga | Gray Moka
22 września 2016 @ 11:49
Jak bardzo dziękuję Ci za ten wpis! :) W ostatnich 3 dniach zaczęłam swoją przygodę z Instagramem i jestem przerażona tym, jakie zdjęcia mi wychodzą. Trudno nimi przyciągać widownię ;). Ale widzę teraz, że jest jakaś nadzieja, że za kilka lat, moje zdjęcia będą miały ręce i nogi :). Dziękuję!
Ania Ulanicka
22 września 2016 @ 10:50
Fajnie jest się pośmiać ze starych fotek, ale najważniejsze to wiedzieć, jakie wyciągnąć z nich lekcje! :D
Jola Piasta
22 września 2016 @ 10:44
Czyli pełne porozumienie między Nami ;-)
Pozdrawiam Cię gorąco!
Edyta Zając
22 września 2016 @ 10:14
Piękne! Motywujesz!
Jola Piasta
22 września 2016 @ 10:36
Dziękuję Ci bardzo Edyta!
Paulina Zmuda
22 września 2016 @ 08:54
Czytam Twojego bloga juz od dawna dawna i zawsze lubię tu wracać! Przysięgam ze ZAWSZE się zastanawiam jak ty kurka robisz te wszystkie rewelacyjne zdjęcia i skąd bierzesz takie piękne życie jakie pokazujesz ;)
Nie poddawaj się – jesteś totalnie super super super!
Ania Ulanicka
22 września 2016 @ 08:25
Hahaha, świetny pomysł na post! Wybacz, ale naprawdę się pośmiałam. :D Gratuluję pomysłu i dystansu, super! Ja zawsze, ale to zawsze kiedy mam doła z powodu swoich zdjęć, nurkuję w głębinach swoich dysków i od razu lepiej podchodzę do tego, co robię. Progres z roku na rok widzę ogromny, a dzięki fotografowaniu codziennie możemy być tylko lepsze. :)
PS1. Bardzo dobre zdjęcie pancakesów na głównym – idealnie wykadrowane, ładnie rozmyte tło i piękne, przygaszone kolory, których nie ma dużo, co dodaje elegancji temu zdjęciu. Najlepsze z ostatniego etapu. :)
PS2. Praktyka czyni mistrza, powodzenia!!!
blogszop
22 września 2016 @ 08:15
Zdjecia z ostatniego etapu robia wrazenie, ale robia je jeszcze bardziej w porownaniu z tymi z tego pierwszego! Kawal fantastycznej roboty, gratuluje! :)
Jola Piasta
22 września 2016 @ 10:33
Jestem świadoma tego, że dopiero rozpoczynam swoją drogę. Pięknie dziękuję za wspierające słowa ❤