Macie tak czasami, że jedząc zamykacie oczy, odchylacie głowę opadając przy tym na oparcie krzesła i zaczynacie bezwiednie mruczeć? Ja tak mam bardzo często.
Nie to, żebym doznawała omdleń za sprawą jedzenia, ale nierzadko czerpię ze spożywania posiłków wiele przyjemności. Kiedy jem, nie lubię się spieszyć. Nie lubię chwytać w locie kawałka bułki i popijać ją szybkimi łykami wody. Nie lubię, kiedy mnie ktoś pospiesza, czy wywiera jakąkolwiek presję w tym czasie. Nie lubię momentów, kiedy nie zdążę nawet poczuć prawdziwego smaku potrawy.
Uwielbiam za to celebrować posiłki i zawsze się staram, żeby ten czas był niespieszny i po prostu przyjemny. Siadam przy stole i chłonę. Chłonę zapachy, smaki, atmosferę i sielskość. Nie powiecie mi chyba, że nie lubicie momentu, kiedy cała rodzina zbiega się do kuchni. Słychać wtedy delikatny gwar, ktoś jeszcze kończy opowiadać historię dnia, ktoś właśnie wysłał smsa i odkłada telefon, ktoś zagląda do patelni i podkrada makaron chociaż wie, że dostanie po łapach łyżką. Wspólne posiłki to bardzo często jedyny moment podczas całego dnia, kiedy cała rodzina jest w komplecie i można w spokoju porozmawiać i po prostu pobyć ze sobą. U Nas podczas jedzenia prawie nigdy nie ma ciszy. Zazwyczaj rozmawiamy – żywiołowo lub bardziej spokojnie, ale rozmawiamy. Niejednokrotnie zaśmiewamy się do upadłego i musimy na chwilę przerywać przełykanie, bo mogłoby to grozić zadławieniem. I tak właśnie lubię spędzać ten czas – naturalnie, bez spinania się i z ukochanymi osobami. To nie tylko obiad, czy kolacja. To cały rytuał, który mam zamiar podtrzymywać jeszcze jako babcia.
I kocham czuć tę ulgę, że mogłam w spokoju ugotować pyszny obiad i zasiąść z najbliższymi do stołu, nie martwiąc się o trzęsienia ziemi, wojnę, czy brak dachu nad głową. I zawsze dziękuję za to, co leży na moim stole. Zawsze.
A za ten makaron dziękuję kilkakrotnie częściej. Uwierzcie mi -jest tego wart.
Makaron z bakłażanem, marchewką i pomidorami
Składniki:
- 300 g makaronu
- 2 małe cebule
- 2 ząbki czosnku
- 3 małe marchewki
- 1 bakłażan
- 250 g passaty pomidorowej
- 1 puszka krojonych pomidorów
- 1 szklanka wody z gotowania makaronu
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 1 łyżeczka suszonej bazylii
- pół łyżeczki ostrej, mielonej papryki
- kilka kropel sosu chili
- sól, pieprz
- 2 łyżki oliwy z oliwek
Do podania:
- jogurt naturalny
- parmezan
- świeżo mielony pieprz
- sos chili
Sposób przygotowania:
Bakłażana myję, kroję na centymetrowe plastry, oprószam solą z każdej strony i odstawiam na 15 minut w celu pozbycia się goryczki. Po tym czasie płuczę go, suszę za pomocą ręczników papierowych i kroję w dużą kostkę.
Gotuję makaron al dente pamiętając, żeby pod koniec odlać z garnka 1 szklankę wody.
Na dużej patelni podgrzewam oliwę z oliwek wraz z pokrojoną w kostkę cebulą. Podsmażam ją kilka minut, następnie dodaję wyciśnięty czosnek. Po około 30 sekundach wrzucam również bakłażana i obraną oraz startą na małych oczkach marchewkę, przyprawiam suszonymi ziołami, sosem chili, ostrą papryką, solą i pieprzem. Smażę całość kilka minut na średnim ogniu.
Dolewam passatę, pomidory w puszce oraz odłożoną wcześniej wodę, w której gotował się makaron. Całość dokładnie mieszam i zostawiam na ogniu, bez przykrycia, na około 7-10 minut – aż do zmięknięcia bakłażana i odparowania sosu.
Kiedy warzywa są już gotowe, dodaję do nich ugotowany (niepłukany) makaron i mieszam.
To danie podaję z kleksem jogurtu naturalnego, kilkoma kroplami ostrego sosu chili i dużą ilością startego parmezanu.
Smacznego!
∗∗∗
A Wy lubicie takie wspólne celebrowanie posiłków?
∗∗∗
Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, bądź aktywnym czytelnikiem i wyślij go w świat za pomocą przycisków, które widnieją poniżej. Z góry dziękuję!
Magda (lifebymada.pl)
15 października 2015 @ 11:16
Oooo mniam. Już uwielbiam.:) W najbliższym czasie muszę zrobić.:)
I nie mogę się doczekać odpowiedzi na pytania z zabawy.:)
kashienka OdkrywającAmerykę
8 października 2015 @ 21:51
Pozornie proste danie, a u Ciebie wygląda jak najlepsza uczta! Mogę się do Ciebie zapisać na kurs fotografii?:)
Też uwielbiam czas wspólnych posiłków i celebrację jedzenia :)
Jola Piasta
11 października 2015 @ 23:59
Dziękuję!
Kochana, dobre mi sobie – to ja potrzebuję takiego kursu ;)
Kredka
8 października 2015 @ 20:08
mmmm przepyszna opowieść:)
Jola Piasta
11 października 2015 @ 21:43
Dzięki ;)