Nie, to nie jest kolejny post o noworocznych postanowieniach, spokojnie. Ten wpis jest mi potrzebny do tego, żeby uporządkować sobie kwestię mojej organizacji przez wielkie O. W ostatnim czasie trochę się pogubiłam, zapomniałam o co walczę i co chcę osiągnąć. Czas na zmiany przychodzi wtedy, kiedy nie czujemy się już komfortowo w obecnej sytuacji, kiedy coś nas uwiera i przytłacza. Przyszedł zatem czas i na mnie.
Od pewnego momentu coś szło nie tak. Niby wszystko było w porządku, niby układało się po mojej myśli, ale jednak odczuwałam coraz bardziej, że tracę grunt pod nogami, a w szczególności kontrolę nad tym, w jaki sposób działam. Zachodziłam w głowę o co tak naprawdę chodzi, co się dzieje i dlaczego czuję się tak dziwnie. Odpowiedź okazała się bardzo prosta – przestałam się organizować! Oczywiście nie tak zupełnie. Fakt, rozpisywałam listy zadań, planowałam, ale to wszystko było okraszone jednym wielkim chaosem. Zaczęłam się w tym gubić, zapominałam o wielu rzeczach. Irytowały mnie niezrealizowane zadania, niedokończone pomysły, coraz częstsze spóźnianie się i puste obiecanki, że od jutra już będzie lepiej.
Wiele osób twierdzi, że zmiany nie potrzebują żadnej otoczki, że można się ich podjąć każdego dnia. Zgadzam się z tym w stu procentach! Jednak przyznaję się bez bicia, że konkretne daty typu: urodziny/Nowy Rok/nowy miesiąc itd. działają na mnie bardzo pozytywnie i moim zdaniem mogą tylko pomóc w realizacji celów. Taka banalna jestem i nie przeszkadza mi to zupełnie. Pamiętam oczywiście przy tym cały czas, że prawdziwe zmiany rozpoczynają się od nas, a nie od konkretnej daty, czy godziny.
Nie lubię słowa „postanowienia”. I postanowień nie tworzę. Tworzę natomiast plan. Konkretny plan z konkretnymi celami i rozpisanymi krokami, dzięki którym osiągnę to, co sobie założyłam. Ten plan jest mocny, realny i tylko mój. Postanowienia kojarzą mi się z wielkimi obietnicami i marnymi osiągnięciami.
Moja Organizacja
Nie, nie zawrę w tym wpisie żadnych podpunktów, które cudownie naprowadzą mnie na odpowiedni tor życia. Nie jestem jednak przeciwna takim wyznacznikom, co więcej – lubię je! Natomiast wszystko to, o czym można już przeczytać jest bardzo znane i dosyć logiczne. Wcześniejsze wstawanie, wyznaczanie sobie konkretnych celów, systematyczność, planowanie itd. To wszystko już wiem. Teraz przyszedł czas na to, żeby odnaleźć jak najbardziej dostosowany do moich potrzeb sposób realizacji celów.
Co zatem chcę zrobić?
Daję sobie czas na poukładanie mojej organizacji życia. Na zastanowienie się, czy nie pędzę za obcymi marzeniami, czy nie łamię nóg podczas wyścigu szczurów, czy nie inspiruję się kimś na tyle mocno, żeby nie zauważyć, iż jego cele stają się moimi celami. Daję sobie czas na refleksję i na wsłuchanie się we własne potrzeby. Nie chcę, żeby moje zmiany trwały krótko, żeby były zależne od weny lub jej braku, od motywacji danego dnia, czy braku inspiracji. Doszłam do momentu, kiedy cały system, na którym opiera się moje życie okazuje się nie tak dobry, jak do tej pory sądziłam. Poszukam więc różnych rozwiązań, które w efekcie doprowadzą mnie stanu zadowolenia. Szykuje się metoda prób i błędów, ale bardzo się na nią cieszę, bo jak nikt inny potrafię wyciągać wnioski z popełnianych błędów.
Nie myślcie sobie, że to tylko puste, filozoficzne gadanie. Tak jak już wspomniałam wcześniej, mam w głowie konkretny plan, który chciałabym zrealizować. Powoli odkrywam, w jakich sferach życia nie jest mi wygodnie i wyłapuję, co muszę zmienić i w jaki sposób, żeby wróciła do mnie harmonia i poczucie bezpieczeństwa.
Wiecie, czego boję się najbardziej? Zmarnowania życia. Ta myśl jest dla mnie absolutnie przerażająca. Jednocześnie potrafię w bezsensowny sposób spędzać kolejne dni, z których tak na dobrą sprawę nic nie wynika. Lubię żyć z dnia na dzień, kiedy mogę sobie na to pozwolić, ale kiedy już staje się to sposobem na przeżywanie codzienności, to muszę powiedzieć dość! I to jest ten czas, w którym moje „dość” słychać na Księżycu.
Jednak, żeby to wszystko na tym Księżycu tak nie zostało, trzeba działać, działać i jeszcze raz planować! W moim przypadku bez tego drugiego aspektu nie ma mowy o tym pierwszym. Muszę wszystko mieć rozpisane na czynniki pierwsze, inaczej zaczynam się gubić i nie czuję się pewnie. I tym sposobem mogę teraz kontynuować myśl, którą rozpoczęłam na początku wpisu – PLANOWANIE.
INSPIrujący Planner
Ewa Kleczkowska, niesamowicie kreatywna i pracowita, pojawiła się w moim życiu w idealnym momencie. Co więcej pojawiła się z idealnym plannerem. Szczerze i bez wazeliny uważam, że produkt Jej autorstwa zasługuje na ogromne brawa. Kiedy go zobaczyłam na żywo wiedziałam, że będzie on godnym towarzyszem zmian, które planuję. Jest pięknie zaprojektowany, przejrzysty, czytelny i inspirujący. Myślę, że zasługuje na to, żeby przyjrzeć mu się z bliska.
InspiPlanner jest obszerny, ponieważ ma 414 stron i to faktycznie może być w niektórych sytuacjach odrobinę uciążliwe, zwłaszcza kiedy się przemieszczamy. Idealnie jednak sprawdzi się w warunkach domowych – to jest pewne. Ma trochę mniejszy format niż A4, ale ze sprężyną jest szerszy. Mimo, iż okładka jest bardzo twarda, to zabezpieczenie jej rogów wydaje mi się bardzo pomysłowe i przemyślane.
Co kryje w sobie INSPI Planner?
♥ kalendarz z widokiem na cały rok rozmieszony na dwóch stronach;
♥ kalendarz z widokiem na cały miesiąc, z dodatkowym miejscem na zapisanie głównych zadań/celów na dany miesiąc;
♥ format dnia rozłożony na całą stronę – w tym obszarze mamy miejsce na godzinowe rozpisanie dnia, na listę zadań (w tym uwzględniono priorytety oznaczone kolorem miętowym), miejsce na notatki i zapiski;
♥ każdy miesiąc rozpoczyna się zbiorem inspiracji, z których można czerpać pomysły, motywację i energię na kolejne dni;
Dodatkowo:
♥ każdy miesiąc rozpoczynany jest pozytywnym cytatem znanych ludzi;
♥ wszędzie oznaczone są najważniejsze święta (nie da się ich ominąć);
♥ jest miejsce na spisanie swoich celów na Nowy Rok, jak również na końcu plannera znalazło się miejsce na podsumowanie mijającego roku;
♥ sporo miejsca na notatki – nie trzeba pisać „maczkiem”;
Niespodzianka nr 1 – zniżka „-20%”
Jeżeli jeszcze jakimś cudem nie zdążyliście zakupić swojego własnego pomocnika w formie plannera, to mam dla Was -20% zniżki na INSPI Plannery, które dostępne są w sklepie Ewy. Przy zamówieniu wpiszcie kod zniżkowy MLT20. Promocja trwa od 07.01.2016 r. do 12.01.2016 r. Po więcej informacji zapraszam na stronę InspiPlanner, jak również na bloga Ewy, na którym czeka na Was darmowy szablon do druku, dzięki któremu sprawniej podsumujecie poprzedni rok i zaplanujecie obecny.
Niespodzianka nr 2 – konkurs!
Dzięki uprzejmości Ewy mam do rozdania dwa egzemplarze INSPI Plannera, które chętnie oddam w dobre ręce. Do wygrania są plannery z identyczną okładką, jaką prezentuję na zdjęciach.
Co trzeba zrobić, żeby wygrać INSPI Planner?
♥ odpowiedz w komentarzu na pytanie: Co lub kto motywuje Cię do bycia lepszą wersją siebie? Zainspirujmy się!
♥ polub na Facebooku profil Make Life Tasty oraz INSPI Planner
♥ bądź szczery i baw się dobrze!
Krótkie ogłoszenia parafialne:
- Konkurs trwa od dzisiaj tj. 07.01.2016 r. do 09.01.2016 r. do godziny 23:59.
- Spośród wszystkich pozostawionych komentarzy wybiorę dwa, które najbardziej mnie zainspirują i zaciekawią. Do autorów dwóch najlepszych wypowiedzi trafią INSPI Plannery (po jednym dla każdej osoby).
- Jedna osoba może pozostawić tylko jeden komentarz z odpowiedzią na pytanie konkursowe.
- Wyniki konkursu ogłoszę 10.01.2016 r. na blogu, w formie dopisku do powyższego wpisu. Poinformuję o tym również na Facebooku Make Life Tasty.
- Zwycięzcy proszeni są o wysłanie wiadomości na adres kontakt@jolapiasta.pl, w której podane będą ich dane kontaktowe i adres zamieszkania, w celu wysłania nagrody. Bardzo proszę o przesłanie takiego maila najpóźniej do dnia 16.01,2016 r. do godziny 23:59.
- Jeżeli ktoś nie zgłosi się po odbiór swojej nagrody do dnia 16.01.2016 r. wybiorę kolejną osobę, której wypowiedź najbardziej mi się spodoba i do niej wyślę INSPI Planner.
- Zwycięzcy nie ponoszą żadnych kosztów związanych z przesyłką nagrody.
Na koniec życzę Wam jeszcze wielu pięknych chwil w tym Nowym Roku! Niech będzie taki, aby był warty zapamiętania.
Wyniki konkursu!
(dopisek z dnia 10.01.2016 r.)
Kochani, odpowiedzi na pytanie konkursowe było ponad 40! To fantastyczne, że tak mocno się zaangażowaliście. Jednak już mniej przyjemnie stało się wtedy, kiedy musiałam spośród nich wybrać tylko dwie wypowiedzi. Muszę napisać, że wszyscy mnie zainspirowaliście swoim podejściem i gdybym tylko mogła, to nagrodziłabym każdą osobę. Dziękuję, że staliście się moją motywacją. Natomiast musiałam wybrać i zwycięzcami są:
♥ OlaD
♥ Dessideria
Dziewczyny, bardzo proszę odezwijcie się do mnie na maila!
Z tymi wypowiedziami utożsamiam się chyba najbardziej i przy nich serce zabiło mi mocniej.
Wszystkim serdecznie dziękuję za udział w konkursie! Jesteście niezastąpieni ♥
∗∗∗
Jestem niezmiernie ciekawa Waszych odpowiedzi! To będzie czysta przyjemność je czytać.
∗∗∗
Jeżeli ten wpis Ci się spodobał, bądź aktywnym czytelnikiem i wyślij go w świat za pomocą przycisków, które widnieją poniżej. Z góry dziękuję!
Magda Książek
10 stycznia 2016 @ 15:59
Może mało się odzywam, ale uwielbiam Twój inspirujący Instagram!!!
W ogóle uwielbiam Instagram, w końcu zdjęcia to moją pasja i praca ;)
Jola Piasta
10 stycznia 2016 @ 18:48
Wielkie dzięki Magda, to dla mnie wiele znaczy!
Zdjęcia, to jednak jest COŚ :)
Pyzanna
10 stycznia 2016 @ 11:34
Moją motywacją jest siła i poczucie że jestem w stanie podołać postawionym sobie celom.
Zawsze moje życie biegło z prądem, z tym prądem również przeprowadziłam się do Paryża. W moim zyciu nie było pasji. Chwilami zabrakło też woli walki. Stawiałam sobie nierealne celektórych się nawet nie podejmowałam.
Zmęczona ciągłą udręką, tragiczną jakością mojego życia po prostu się podniosłam. Przestałam wzdychać do swoich pragnień. Wziełam sprawy w swoje ręcę.
„Nie czekaj na idealny moment. Wybierz moment i spraw, by stał sie idealny.”
I mam swoje idealne momenty na czytanie, robienie zdjęćna IG, oglądanie filmów i rozpoczełam przygodę z szydełkowaniem.
Wiem jak to brzmi. Ja pozwalałam mojemu czasu uciekać przy Facebooku.
„Ten, kto nie czyta, przeżyje tylko swoje życie, czytający przeżyje więcej.”
Cieszę się życiem i jestem za nie wdzięczna. Mam poczucie że teraz zaczynam żyć. Mam wielką satysfakcję z codziennych małych sukcesów. Rozmawianie w obcych językach daję ogromnego kopa. W tym roku z partnerem w końcu wyprowadzamy się od rodziców. Ten rok jest moim rokiem. Czuję że w końcu będę mogła rozwinąć skrzydła. Jeszcze przede mną tyle pasji do rozwinięcia : szycie, gotowanie in scrapbooking. Mam poczucie że dalej dużo rzeczy przecieka mi przez palce. Liczę, że szybko się to zmieni.
Życzę Ci dużo satysfakcji z realizowania się w dziedzinach, które kochasz. Pozdrowienia z Paryża :)
Paulina
PS: Właśnie się zorientowałam że już po terminie. Organizacja u mnie kuleje :D haha
UniKaTo
10 stycznia 2016 @ 10:03
Dopiero teraz zauważyłam że pod komentarzem podpisałam się jako UniKaTo a na facebooku polubiłam jako Katarzyna Tomasik :) przepraszam za zamieszanie
Joanna
9 stycznia 2016 @ 23:47
To pytanie dało mi trochę do myślenia. Nigdy nie zastanawiałam się wcześniej gdzie szukam motywacji, porostu zawsze jakaś była (większa lub mniejsza), nie dociekalam skąd się ona bierze. Jednak postanowiłam przeanalizować swoje „osiągnięcia „, działania, dawne postanowienia i sądzę, że jednym z czynników napędzających mnie do działania był (i jest) czas, a raczej jego brak, bo im więcej mam zaplanowane, tym szybciej i lepiej jestem w stanie to wykonać,chociaż na pozór mogłoby się wydawać,że paradoksalnie jestem klasycznym leniem, bo gdy nie mam wiele zajęć, snuje się z kąta w kąt marnujac dzień, lecz gdy wiem ile jeszcze do zrobienia przede mną, daje z siebie 200% normy by wyrobić się jak najszybciej. Jednak owy czynnik, nie byłby nic wart gdybym nie miała osoby dla której wciąż chcę być lepsza i lepsza. Może zabrzmi to zbyt oczywiście, ale jest nią moja mama, kobieta która przez wiele już lat wkłada całą swoją energię aby wyprowadzić nas ( trójkę rodzeństwa) na samodzielnych, mądrych ludzi. Sama dobrze wiem, iż mimowolnie przyprawialam i chyba niestety dalej to robię, o stres, dlatego z większą zażyłościa walczę z niektórymi swoimi paranojami (o których nie będę się rozpisywać w tym monologu), dodatkowo staram się też być dla niej oparciem i pomocą, tak jak ona jest. Naprawdę dzięki prostym czynnością,które dla mnie są przerwą w nauce, takim jak ugotowanie obiadu, wzięcie psa na spacer, widzę na jej twarzy ulgę, że nie musi wszystkiego robić sama, a właśnie ta ulga dodaje mi skrzydeł, że też mogę być dla kogoś oparciem i sprawia, iż nabieram jeszcze większej motywacji i dąże do coraz lepszej wersji siebie, takiej Joanny wersja 5.0 (mimo, że długa jeszcze droga przede mną)
Dominika
9 stycznia 2016 @ 22:58
Do bycia lepszą wersją siebie motywują mnie drobiazgi. Małe gesty ze strony bliskich i zupełnie obcych ludzi. Wystarczy odrobina życzliwości, przelotny uśmiech czy miłe słowo i czuję, że warto pracować nad sobą. Uśmiech daje uśmiech, życzliwość rodzi życzliwość i świat wokół mnie staje się piękniejszy, przyjemniejszy. Od kilku lat staram się skupiać na szczegółach, detalach, dostrzegać dobro nawet gdy mam bardzo zły dzień. Czerpię energię od innych ludzi, ale też z natury. Promienie słońca dają mi radość i chęć do życia. Dzień spędzony w lesie czy nad jeziorem pozwala się wyciszyć, przemyśleć dalszą drogę, sprecyzować cele. Żyjemy w świecie nastawionym na wielkie rzeczy i często zapominamy o tym co najważniejsze, o swoim najbliższym otoczeniu, często zapominamy nawet o szacunku do siebie.
INSPI Planner to moje małe marzenie. Dzięki niemu mogłabym spisywać każdego dnia te małe przyjemności i planować kolejne, aby doskonalić siebie i swoje otoczenie. Każdego dnia zaplanować coś dla duszy, dla ciała i dla otoczenia. Zaplanować i nigdy nie zapominać o tym, co ważne i dobre.
Ania
9 stycznia 2016 @ 21:59
To co mnie w tym momencie motywuje to samoświadomość: świadomość swoich mocnych stron, słabych stron, znajomość swoich oczekiwań, potrzeb, ciągła nauka i poszerzanie tej wiedzy, wiedzy na swój temat. Samoświadomosć to moje hasło przewodnie na najbliższy rok, zaraz obok systematyczności. Uważam, że do pewnych rzeczy sie nie da jakoś szczególnie zmotywować, pracując nad nawykami możemy je spróbować wprowadzić w życie, albo zauważyć, że nam nie służą i świadomie zrezygnować z niektórych planów. Wierzę, że jeżeli będziemy robić coś systematycznie, w końcu stanie sie to tak naturalne, że nie potrzebna będzie żadna motywacja. Wewnątrzną motywacją zawsze będzie świadmość tego co nam służy i tego co chcemy osiągnąć, kim być, znjamość swojej misji. Myślę, że od tych haseł należałoby zacząć, zarówno kiedy chcemy się zmotywować do czegoś, coś zmienić, lub po prostu poprawić pewenie rzeczy. Tylko podążając za swoimi marzeniami, wybierając własną drogę i niezależne od opini innych cele będziemy w tsanie skutecznie o nie walczyć, w innym wypadku-czyli realizując cudze plany, zawsze będziemy szukac motywacji w świecie zewnętrznym, w innych ludziach, w zaszczytach, nagrodach materialnych. Dwie dodatkowe kwestie, dla mnie bardzo ważne, to otwartość na zmiany i gotowość do ciagłej pracy nad sobą. Do tego dochodzi umiejętność stawiania właściwych pytań i cierpliwe czekanie na czas odpowiedzi. Dużo tych spraw tak naprawdę jest, które wpływają na to, że jednym się chce , a innym nigdy nie będzie się chcieć i żadna rada tutaj nie pomoże, bo na motywację składa sie cały szereg czynników. Na część z nich mamy wpływ, natomiast inne zadziały się w naszym życiu bezwiednie:0 Najgosze chyba co można zrobić widząc , że nam nie wychodzi jest ciągła pogoń za inspiracjami, czasami można zginąć w świecie marzeń kogoś innego, a co gorsza przypisać je sobie i całkiem zatracić samoświadomość.
Wszystkiego dobrego!
Ania
OlaD
9 stycznia 2016 @ 21:49
Inspiracją dnia codziennego, motywacją do działania jest dla mnie każdy, kto pojawia się na mojej drodze. Przeglądam się w nim jak w lusterku. Tym każdym są moi najbliżsi, którzy cieszą się z moich sukcesów, dopingują mnie i widzą ten potencjał, który nie zawsze jest widoczny dla mnie. Jednak czasami los stawia na mojej drodze zupełnie obce osoby, które dodają mi skrzydeł – swoim optymizmem, dobrocią i niespożytą energią do spełniania swoich małych i dużych marzeń. Jednak głęboko wierzę, że to w sobie mam siłę, która sprawia, że staję się lepsza. Nikt nie przeżyje za mnie mojego życia, nikt nie dokona za mnie wyborów. To ja całą sobą pragnę kochać, śmiać się, oddychać pełną piersią, po prostu żyć. I dziś, gdy pod moim sercem bije drugie malutkie serduszko wiem, że nie mogę zmarnować ani minuty tego cennego czasu, który mi podarowano.
Życzę Ci, aby Twoja droga w 2016 roku była jasna i prosta. Życzę Ci głowy pełnej marzeń, inspiracji i pomysłów do tworzenia rzeczy pięknych. ♥
Bonifacja Abramian
9 stycznia 2016 @ 21:37
Zawsze ciężko było mi się do czegoś zabrać. Za to gdy już coś zrobię i okaże się to dobrze zrobione – największą motywacją dla mnie jest pochwała i nagroda. Nic nie pcha mnie do przodu tak bardzo jak świadomość, że coś mi się udało, że wyszło świetne, że mam z tego pewnego typu „nagrodę” (może to być zarobek, uśmiech drugiej osoby, jeden rozmiar w dół, cokolwiek!) i pochwałę od człowieka, który był świadkiem moich długich zmagań. Jestem więc raczej typem „bardziej marchewka niż bacik”, jak to mawiała polonistka z mojego liceum. I nawet się z tego cieszę, ponieważ przez to jeden sukces napędza kolejny. Życzę każdemu takiej nieprzerwanej linii celów dokonanych.
Pozdrawiam!
Róża Ziołek
9 stycznia 2016 @ 20:24
Kto mnie inspiruje? Moj mąż, ktory chwalac moje poczynania motywuje mnie do dalszego dzialania :)
Juz rok jestem zona i staram sie byc perfekcyjna pania domu w zasadzie sie tego ucze :) Staram sie dobrze gotowac dlatego zrobilam sobie miejsce na przepisy te od mamy jak i te znalezione w internecie, i zaczyna mi to coraz lepiej wychodzic. Mamy planer na lodowce co nalezy zrobic w obecnym tygodniu. W tym roku chce wiecej cwiczyc wiec postanowienie na nowy rok to organizacja moich treningow zumby.
Pozdrawiam
Róża
Astra P-ska
9 stycznia 2016 @ 19:58
Do bycia lepszą motywuje mnie Mój Syn Heniu, mimo że „zabiera i kurczy niemiłosiernie mój czas”, to jednocześnie powoduje, że czasoprzestrzeń jest możliwa do rozciągania. Moje działanie, gdy nie zajmuję się Nim nabiera tempa, bo gdy Henio wstanie i będzie chciał się bawić, będę miała czas tylko dla Niego i wtedy będę motywować jego do działania i rozwoju….
Magda
9 stycznia 2016 @ 19:34
Do bycia lepszą wersją siebie motywuje mnie moja wizja lepszej mnie, a jeszcze bardziej ciekawość czy tylko na tym się skończy , taka paląca ciekawość kim tak naprawdę stanę się w trakcie tej drogi i jaką nową mną zaskoczy mnie życie. I ciekawość na ile moja wizja jest zbieżna z wizją Tego Tam Na Górze :) taka ciekawość, że budząc się rano nie mogę doczekać się kiedy pójdę spać i znów obudzę się po nocy to kim wtedy będę … :) pozdrawiam Magda Goldiszewicz
UniKaTo
9 stycznia 2016 @ 19:18
Pozdrawiam :)
Jadwiga Toboła
9 stycznia 2016 @ 18:50
Może moja wypowiedź nie zabrzmi pozytywnie. Do bycia lepszą wersją siebie motywuje mnie w tym momencie frustracja i poczucie braku. Ostatnio dostrzegłam w swoim życiu nieporządek. Żyję właściwie bez większego planu i organizacji. Moje codzienność podporządkowana jest pracy oraz żmudnym dojazdom do pracy. Przez dłuższy czas odsuwałam tą myśl od siebie, ale w końcu mnie dopadła: nie mam czasu dla siebie, dla bliskich, nie jestem szczęśliwa. Być może to co robię nie jest tym co powinnam w życiu robić. Zgadzam się z Tobą w zupełności, że takie okazje które przychodzą z zewnątrz motywują, mnie w ostatnim czasie nałożyło się kilka takich : moje urodziny, nowy rok, odejście kolegi z pracy. Postanowiłam na poważnie zmienić swoje życie. Wiem, że z moim usposobieniem nie będzie to łatwe ale wiem, że to już czas. Za Twoją recenzją zakupiłam książkę ” 30 dni do zmian” i jestem dopiero na początku ale zbieram narzędzia do pracy (jednym z takich narzędzi mógłby być dla mnie InspiPlaner). Zrobiłam sobie m.in. mapę marzeń – aby określić do czego zmierzam i słoik szczęścia – aby nauczyć się doceniać to co już mam, koloruję kolorowanki antystresowe – aby nauczyć się odpoczywać we własnym towarzystwie. A wszystko to po to, żeby pozytywnie rozpocząć stawanie się lepszą wersją siebie.
Pozdrawiam :)
mala820
9 stycznia 2016 @ 16:51
Do bycia lepszą wersją samej siebie inspirują mnie ludzie,
których spotykam na swojej drodze. To ich różne osobowość i pasje dają mi siłę.
To dzięki nim wiem, że życie jest piękne. To dzięki innym ludziom wierzę w
siebie i w swoją siłę! Wierzę w to, że nic nie dzieje się przez przypadek. I
to, że np. natrafiłam dziś na Twojego
bloga, też nie jest dziełem przypadku. To ludzie zainspirowali mnie do tego, że
rok temu rzuciłam pracę w korporacji, wyjechałam na chwilę za granicę, żeby po
pracy w wielkiej firmie popracować chwilę, jako kelnerka w restauracji (tak,
tak żadnej pracy się nie boję). To ludzie, których tam spotkałam zainspirowali
mnie tego, że dziś stroję na początku nowej drogi w moim życiu. Zakładam swoją
firmę.
Wiem, że nie będzie łatwo…ale wiem też, że to dzięki temu staję się lepszą
wersja samej siebie. A siłę do tego dają
mi właśnie ludzie, których każdego dnia spotykam na swojej drodze. Czasem nawet
wystarczy kilka minut rozmowy i wiem, że ten człowiek daje mi kolejny impuls do
działania. Jest moją kolejną inspiracją,
nadzieją na to, że warto realizować marzenia. I wiesz co jest najlepsze? Ci
ludzie są uzależniający! Pozwalają
kreować wiele wersji „lepszej mnie”…
Powerpinkyx
9 stycznia 2016 @ 16:08
Jedyną osobą, która motywuje mnie do bycia lepszą jestem ja sama. Może to egoistyczne. Może banalne. Ale patrząc w przeszłość widzę zakompleksioną, smutną, wredną i niefajną nastolatkę. To ja. Całe dzieciństwo czułam się gorsza od innych, narzekałam na wszystko i na wszystkich. Byłam bardzo nieprzyjemną osobą. Nawet jeszcze niedawno obgadywałam inne dziewczyny, wymyślałam głupie plotki na ich temat. Przez to wiele osób mnie nie lubiło. Ja sama bardzo siebie nie lubiłam. Któregoś dnia doznałam olśnienia i uświadomiłam sobie, że może warto być lepszym człowiekiem? Przestałam przejmować się innymi „złymi” ludźmi, skupiłam się na sobie, zaczęłam myśleć pozytywnie i robić „dobre rzeczy” także dla innych. Nie były to jakieś rewolucyjne zmiany, ale pewnego dnia podeszła do mnie znajoma i powiedziała: „Milena, dziękuję Ci za to co robisz. Widać, że bardzo się zmieniłaś, jesteś moją inspiracją.” i nagle zrozumiałam jak wiele się w moim życiu zmieniło. Na blogu pisałam o pozytywnym nastawieniu o doskonaleniu siebie. Nadal to robię. I sama również słucham swoich rad, bo wiem, że nikt nie zna mnie tak dobrze jak ja. I każdego dnia patrząc w lustro myślę sobie: „To będzie dobry dzień. Uśmiechaj się, bądź miła, bądź sobą.” Wtedy każdy dzień jest dobry, a ja wieczorem mogę usiąść spokojnie i cieszyć się wszystkim co udało mi się osiągnąć :)
Jusssi
9 stycznia 2016 @ 14:14
Najlepszą motywacją jest dla mnie błysk w moim oku, uchwycony okiem innych. Zagmatwane prawda? Ale myślę, że najbardziej trafne i najbardziej motywujące. Żyjemy dla innych, z innymi, dzięki innym. Motywują mnie ludzie, którzy są wokół. Dzięki nim się doskonalimy, bo gdyby nie zwierciadło ich spojrzeń czy dążylibyśmy do ulepszania? Nie sądzę. Aby to czynić potrzebujemy narzędzi. Inspi Planner to nie kalendarz. To narzędzie, dzięki któremu ten błysk będzie pojawiał się częściej.
Lubię jako: Justyna Ch.
Magdalena Matusiak
9 stycznia 2016 @ 13:44
Również przeraża mnie świadomość zmarnowanych lat. I na swój własny
sposób ta świadomość też motywuje mnie do działania i realizowania swoich
marzeń.
Do bycia lepszą wersją siebie motywują mnie moje marzenia i chęć
przeżycia swojego życia w jak najlepszy sposób. W biegu codzienności nie jest
łatwo pamiętać mi o tym, co najważniejsze. Czasami przytłaczają mnie sprawy
błahe, pilne na chwilę obecna, ale nie ważne w skali całego życia. Dlatego
staram się motywować tworząc tzw. tablice marzeń. Używam do tego głównie strony
Pinterest. Kiedy tylko czuję się zmęczona, bez sił by działać, przeglądam sobie
wybrane obrazy i wyobrażam sobie jak się czuje osiągając sukcesy oraz zbierając
nowe doświadczenia. Obraz emocja jest dla mnie jednym z najsilniejszych
narzędzi napędzających do działania.
Martina Heliosz
9 stycznia 2016 @ 13:23
Do bycia lepszą wersją samej siebie motywują mnie małe
sukcesy, które sprawiają, że zaczynam wierzyć we własne możliwości. Każdy mały
sukces sprawia, że mam uśmiech na twarzy i myślę „jest super, zrobiłam
to”! Wiara we własne możliwości sprawia, że z każdym dniem pielęgnujemy
poczucie własnej wartości i potrafimy uwierzyć, że to czego chcemy jest na
wyciągnięcie ręki… trzeba tylko po to sięgnąć ;) czasem musimy zrobić kilka
kroków w przód, a czasem przebyć całe kilometry. Jednak warto, bo każdy
osiągnięty mały cel przybliża Nas do realizacji swoich marzeń. A marzenia są po
to by je spełniać. Wiara w samego siebie daje Nam odwagę do podejmowania nowych
wyzwań i dążenia do spełnienia. Kiedyś usłyszałam, że wiara w siebie jest
oznaką próżności… czy aby na pewno? A może wiara we własne możliwości jest
oznaką wewnętrznej siły i chęci zmian – zmian nie tylko w swoim otoczeniu, ale
też w swoim wnętrzu. Bo bycie lepszą wersją samej siebie nie oznacza lepszego
makijażu, czy wizyty u fryzjera. Bycie lepszą wersją siebie to (moim zdaniem) przede
wszystkim bycie dobrym człowiekiem – dla siebie, dla innych, nawet dla tych
najmniejszych. To czerpanie szczęścia z
każdej nawet najmniejszej rzeczy. To dążenie do bycia takim człowiekiem jakiego
chcielibyśmy spotkać, na swej drodze, w razie zwątpienia.
Young Wife
9 stycznia 2016 @ 13:00
Banalne: mój Mąż. Człowiek, który spowodował, że uwierzyłam w to, że przecież mogę wszystko. Uwrażliwił mnie na świat, wydobył ze mnie dziecko i altruizm, którego mam teraz kilogramy. Spowodował, że każdego dnia się uśmiecham i jestem spełnioną kobietą. Pokazał, że można zrobić wiele, czasem trzeba tylko bardziej pokombinować. A teraz, gdy wybieram każdy kolejny cel – nieważne czy jest to nauka nowej kuchni, rozpoczęcie kolejnego kierunku studiów czy choćby zrzucenie kilogramów – robię to dla Niego, dla Nas. By wciąż móc spełniać się jako Żona i być lepszą wersją siebie samej ;-)
Karolina
9 stycznia 2016 @ 12:54
Kto lub co mnie motywuje do bycia najlepszą wersją siebie? Właściwie to ja sama i moje sukcesy. I to uznanie, które poprzedzone błyskiem widzę w oczach najbliższych czy całkiem obcych mi osób. Tak na przykład było w wypadku języka. Uczyłam się i nie widziałam efektów. Do czasu, aż trafiłam na filmiki Mateusza Grzesiaka, a później Mimi Ikonn. Mateusz dał mi do zrozumienia jak duże predyspozycje do nauki języków obcych posiadam, a filmiki Mimi miały w sobie taką pozytywną energię, że usiadłam pewnego wieczoru i postanowiłam że nauczę się języka na tyle, aby ją zrozumieć! :) A teraz studiuję Nauczanie angielskiego w edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej, inwestuję w siebie, a każda pochwała, ocena, gratulacje to dla mnie niesamowity kop motywacyjny. Chcę być najlepszą z możliwych wersją siebie dla mojego partnera, który wspiera wszystkie moje wybory, wyciąga z dołków, a góry pokonuje zawsze przy moim boku. Ale przede wszystkim chcę być najlepsza dla moich uczniów, tych przyszłych i tych, których już miałam okazję czegoś nauczyć w przedszkolu czy szkole. Chcę widzieć, że wytłumaczyłam im materiał tak, że łapią w mig, chcą pracować jeszcze więcej bo podobają im się moje lekcje. No i że nie chcą żebym od nich odchodziła. Największą nagrodą za mój trud włożony w studiowanie był uśmiech i łzy w oczach moich uczniów na praktykach kiedy musieli się ze mną pożegnać.
Ale żeby nie być najlepszą tylko dla innych chciałabym być jeszcze wspaniała sama dla siebie. Chciałabym zasypiać z satysfakcją i budzić się z determinacją do pokonywania kolejnych dni i realizowania moich kolejnych szalonych pomysłów. :) Chciałabym czuć, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby osiągnąć cel i chciałabym czuć, tak w środku, że zasłużyłam na nagrodę jakiej zapragnę, bo mimo trudów i obowiązków dnia codziennego dałam radę, kolejny raz, najlepiej jak potrafię.
Agafia
9 stycznia 2016 @ 11:51
Do bycia lepszą wersją siebie motywuje mnie fakt, że na początku maja zostanę Mamą. Chciałabym być najlepszą możliwą wersją siebie, poukładaną, zorganizowaną i kreatywną. Chciałabym, żeby mój Synek miał udane dzieciństwo, pełne kreatywności. Żeby mając naście lat nie wspominał tylko tego, że siedział z nosem w telewizorze lub przez komputerem, ale miał masę wspomnień związanych ze swoimi rodzicami, z wycieczkami, wspólnymi zabawami, grami planszowymi, w które z nami grał, czytaniem książek przed snem. Chcę być lepszą wersją siebie, czyli nie tracić czasu na pierdoły, a zawsze mieć go na to co ważne. Chcę być lepszą kucharką, bo na razie jestem tylko dobrą – pragnę kreować pyszne, zdrowe i kolorowe dania. I różnorodne! Chcę nabyć nowe umiejętności – nauczyć się szyć na maszynie. I chcę być lepszym człowiekiem – dla innych i dla siebie, bo każdym dobry uczynek powoduje uśmiech na mojej twarzy :) Trochę chaotycznie, ale jeszcze nie jestem lepszą wersją siebie ;)
Milena
9 stycznia 2016 @ 10:57
Do bycia lepszą wersją siebie motywuje mnie MOJA MAMA.
Tylko ona potrafi przekuć każdą moją porażkę w mały sukces, nauczkę i sytuację, której nie należy rozpamiętywać, ale wyciągać wnioski i iść dalej zmieniając siebie… Chociaż czasami potrafi powiedzieć gorzką prawdę wprost, co nie rzadko powoduje mojego focha, po czasie zastanowienia, wiem, że ma rację i niczego nie mówi złośliwie, a szczerze. To właśnie moja mama wzbudziła u mnie chęć samodoskonalenia się, rozwijania szczególnie jeśli chodzi o studia, wykształcenie. Każdy mój sukces napędza mnie jeszcze bardziej kiedy widzę radość mojej mamy i to, że jest ze mnie dumna… To właśnie moja mama jest dla mnie mistrzem organizacji, potrafi świetnie zarządzać domem jednocześnie godząc to z pracą, podczas gdy ja mam problem z ogarnięciem materiału do jednego egzaminu… :)))) Tak, to właśnie moja MAMA jest moją motywacją do bycia lepszą dla siebie i dla innych.
Daria
9 stycznia 2016 @ 10:52
Widzę, że nie tylko ja trochę się zagubiłam w tym gąszczu i potrzebuję przetrawienia i dostosowania do siebie samej tych wszystkich wszechobecnych mądrości organizacyjnych :) uff, od razu mi lepiej!
Co mnie motywuje do bycia najlepszą wersją samej siebie? Obecnie najbardziej motywuje mnie prowadzenie bloga, którego głównym tematem jest rozwój osobisty. Nie chcę podawać ludziom suchej papki i mądrości wziętych niewiadomo skąd. Chociaż te wszystkie rozwojowe treści, które obecnie można znaleźć wszędzie, niewątpliwie są bardzo mądre i prawdziwe, to bardzo często wydają mi się suche. Albo wręcz wyidealizowane. Coach’owie ( nie wiem jak to się w sumie odmienia), którzy pokazują się zawsze w idealnej, uprasowanej wersji, czasem wydają mi się nieautentyczni i bardzo na pokaz.
Chcę być najlepszą wersją samej siebie, żeby pokazywać innym, że można być normalnym człowiekiem a jednocześnie prowadzić życie, jakiego się pragnie. Motywuje mnie to, że w jakiś sposób dla niektórych stałam się jakimś wzorcem, który naśladują.
Przede wszystkim motywuje mnie jednak to, że chcę być szczera i prawdziwa w tym, co robię. Chcę się rozwijać, akceptować siebie, spełniać swoje marzenia i po prostu być jak najlepiej, żeby to co robię, nie było tylko pustymi słowami.
Niśka in Warsaw
9 stycznia 2016 @ 10:51
Do bycia lepszą JA motywuję się sama! To jednocześnie najłatwiejsza i najtrudniejsza opcja do wyboru. Najtrudniejsza dlatego, że pozornie łatwiej inspirować się innymi i powtarzać ich działania, tylko czy to na pewno jestem JA? Dlatego też takie podejście uznaję za prawidłowe, ponieważ jeśli sami siebie inspirujemy i motywujemy, potrafimy dojść do najlepszych wyborów, najlepszych działań, stworzonych przez nas, dla nas samych. I dlatego,wstając codziennie rano, patrząc w lustro w łazience, staram się myśleć „co zrobię dziś aby być lepszym człowiekiem?”.
Gabriela Sokólska
9 stycznia 2016 @ 10:40
Do bycia lepszą osoba motywował mnie mój przyjaciel teraz motywuje mnie już jako chłopak. To on pomógł mi zmotywować się do walki o swoje życie o swoje cele o to czego pragnę. Z motywował mnie do powstania z upadku i uwiedzenia w siebie ii w to że jestem piękna i jedyną w swoim rodzaju. Motywował mnie poprzez bycie ze mną rozmowy gdy było trudni był zawsze i jest nadal przy mnie i motywuje bym robiła to czego pragnę i nie związała na to co ktoś inny może myśleć o tym. Z motywował mnie bym była dawna sobą i cudowna osobą. To moj m jest moja najlepszą motywacja
Krystyna Sanecka
8 stycznia 2016 @ 23:31
Chciałabym być lepszą wersją siebie.
Chciałabym, ale nie za często przychodzi mi dążyć do realizowania tego — rok w
rok takiego samego — postanowienia noworocznego.
Chciałabym mniej paplać, marudzić, obrażać się,
kłócić, schudnąć, urosnąć jeszcze trochę, być wzorem dla innych i… Kurczę. To
chyba nie ta droga.
Ostatnio żegnałam się z większością otoczenia,
bo przeprowadzka do innego kraju, bo zobaczymy się kiedyś tam, zapewne jeszcze
długo nie. I w tym całym galimatiasie, gdy wszyscy życzyli mi, żebym spotkała
miłość życia, otrzymywała jak najlepsze stopnie, poradziła sobie z językiem i
zwiedziła kawałek świata… przewinął się jeden człowiek, który nie życzył mi
powodzenia w tym nowym-starym życiu.
Dziadek powiedział mi tylko, żebym zawsze była
sobą.
Zawsze sobą? Zamarłam na moment chyba, bo
przecież całe życie wpajano mi zupełnie inne wartości. I co teraz?
Powinnam być dalej wredną jędzą?
Jak tak zastanawiałam się nad tym nie raz i nie
dwa, w końcu musiałam dojść do jakiegoś wniosku. Czy też właśnie ta osobowość
moja, nieco dziwna, pokręcona, ale prawdziwa, nieudawana, naturalna postawa, to
nie jest przypadkiem bycie sobą?
Można realizować cele takie jak odchudzanie,
poprawienie ocen z biologii (matmy raczej nie, bo przecież nigdy jej nie
ogarnę), spędzanie większej ilości czasu na świeżym powietrzu, czy przeczytanie
konkretnej liczby książek.
Ale być sobą to taki konkret, zasada nie do
złamania.
Więc ja nie chcę być lepszą wersją siebie.
Będę sobą. Bo przecież niektórzy lubią mój
charakter i to, że gdy marudzę na lekcji, nauczyciel nie może uczyć, tylko musi
się ze mną kłócić.
Just be yourself, powtarzałam sobie w czwartej
klasie podstawówki, kiedy jeszcze nie rozumiałam sensu tego motta.
Teraz rozumiem.
Ja zostałam zmotywowana.
Teraz ty po prostu bądź sobą.
Dessideria
8 stycznia 2016 @ 20:18
Dla mnie to proste – wciąż motywuje mnie moja babcia. Kiedy widzę na jej twarzy lata, które przetrwała, przeżyła. Wszystko widzę na jej zmarszczkach, żyłach, każdą decyzję, każdy krok i każdy dzień. Zawsze powtarzała mi, by nie zmarnować życia bo jest tylko jedno. I gdy tak na nią patrzę, to chce mi się działać, rozwijać, być jeszcze lepszą wersją siebie, żebym potem gdy będę w jej wieku miała to wszystko wypisane na twarzy :)
Marta Szulc
8 stycznia 2016 @ 11:28
Na facebooku dostrzegłam info o nowym wpisie na blogu. Pomyślałam:” eee tam kolejny wpis o postanowieniach noworocznych, który za miesiąc będzie miał niewiele wspólnego z moim życiem. A tu psikus: czytając go w 100%
identyfikuję się z każdym zdaniem. Na koniec pojawiło się pytanie bardzo na czasie.
Co lub kto motywuje Cię do bycia lepszą wersją siebie?
Jak większość z nas mam ogromny problem z realizacją celów i marzeń. Co rok, zawzięcie w głowie układałam sobie wizję, tego jak byłoby idealnie, gdybym… zrobiła to tamto, osiągnęła coś i jeszcze coś, pojechał tam i jeszcze tu…
Tydzień temu, po miesiącach układania sobie wizji idealnego życia, czemu przeczyło totalny brak działania w kierunku jej realizacji doszłam do jednego, najistotniejszego wniosku, który najbardziej „stawia mnie na nogi”:
Za miesiąc o tej samej porze, jeśli nic nie zrobię, będę „pluła sobie w twarz”, bo czas zleciał szybko, nawet nie wiadomo kiedy, a ja nadal stoję w tym samym miejscu.
Tak jak wspomniałaś na swoim blogu: Boję się zmarnować swoje życie. A bylejakość i stanie w miejscu właśnie to spowoduje.
Odpowiedź na pytanie co mnie motywuję podsumuję jednym cytatem autorstwa Gordena B. Hinkley’a : „Niebawem zrozumiesz, że to co dziś wygląda, jak poświęcanie się, okaże się zamiast tego najwspanialszą inwestycją, jaką kiedykolwiek
zrobisz”. Dla mnie to będzie największa nagrodą, jaką otrzymam od życia.
Malwina Buk
7 stycznia 2016 @ 23:49
Zadałaś pytanie konkursowe. Planer mi się podoba, wiec zaczełam mysleć. Skąd naprawde wzieły się moje postanowienia noworoczne. Myslałam i się wstydziłam bo: motywacją do ćwiczeń była super sylwetka Anki po ciąży. Myślałam pochodzę na siłke to i moje ciało w końcu zrobi się zwarte. Motywacją do prawa jazdy jest „w końcu trzeba je mieć”, bo w zasadzie uwielbiam jeździć autobusem. Te postanowienia, których motywacja była daleko poza mną, te z kórymi wydaje mi się, że w nich do twarzy, bo inni ładnie z nimi wygladaja, dają tak mało satysfakcji, poczucia sensu. Są jedna rzeczy, których nie zdradzam nikomu, to te głęboko moje postanowienia: umieć szyć, do ktorych motywoje sie SAMA, one daja poczucie zasowolenia, poczucie bycia tam gdzie chce się być. Do nich motywacja wypływa z nas samych.
Healthy Life Connoisseur
7 stycznia 2016 @ 23:22
Spadłaś mi z nieba z tym planerem! Już pierwszy tydzien nowego roku, a ja dalej poszukuję idealnego kalendarza!:)
Lifetime of happiness
7 stycznia 2016 @ 21:53
Co motywuje mnie do bycia lepszą wersją siebie? Oczywiście porażki. I choć każdy, komu to mówię mnie wyśmiewa, to taka jest prawda. Owszem, sukcesy dają motywację do dalszego działania, ale nic nie daje takiego kopa jak odniesiona porażka. Podobnie jest też z opinią innych. Nie cierpię kiedy ktoś mi mówi „Nie dasz rady!” i śmieję mi się w twarz, kiedy ja bardzo dobrze wiem, że dam! A nawet jeżeli nie dam w 100%, bo coś stanie mi na drodze, to chociaż spróbuję. I będę próbować tyle razy, aż w końcu się uda! Podobnie było, kiedy chciałam stracić na wadze. Pamiętam to jak dziś, kiedy powiedziałam znajomej, że chcę trochę schudnąć, a ona mnie wyśmiała. Wtedy bardzo często odnawiałam sobie jej słowa w głowie i to doprowadziło mnie do tego, ze rok później ważyłam 10 kg mniej! Niemożliwe? A jednak.Może się sto razy nie udać, ale za 101 się uda, bo wierzę w to i nie mam żadnych wątpliwości! Może to dziwne, ale siła przyciągania potrafi zdziałać cuda. Jeśli naprawdę wierzysz w to, co robisz, że się uda, że będziesz w końcu szczęśliwy, to tak będzie. Musisz tylko czekać, ale nigdy nie zwątp!
Na Fb obserwuję jako Weronika B.
Pozdrawiam :)
blogszop
7 stycznia 2016 @ 21:19
Do bycia lepszą wersją mnie motywuję mnie moja osoba z przeszłości. Z roku na rok dojrzewam, mądrzeję i patrząc wstecz chcę być coraz lepsza, dlatego najlepszą motywacją jest przeszłość. Uwielbiam spędzać godziny na samodoskonaleniu się i porównywaniu się do siebie z przed kilku czy kilkunastu miesięcy, daję mi to ogromnego powera! ;-)
Asia Tarkowska
7 stycznia 2016 @ 21:14
Proste pytanie, a dało mi dużo do myślenia. W moim życiu istnieje wiele takich małych motywatorów, ale zdecydowanie takie największe są 2. :) Jest to mój chłopak oraz moje treningi.
Moja druga połówka wspiera mnie zawsze, to chyba oczywiste. Pomaga kiedy trzeba, przytula, pociesza. ALE. To też osoba, która powie, kiedy robię coś źle. To osoba, która potrafi mną potrząsnąć kiedy zbytnio się nad sobą użalam. I to osoba, która widzi kiedy dzieje się ze mną w środku źle, kiedy spada motywacja. Potrafi zawsze podsunąć nawet maleńką inspirację, wypchnąć z domu, co skutkuje natychmiastową poprawą humoru i głową pełną nowych pomysłów. Pomimo tego, że nie zawsze metody te są oczywiste (jak przytulenie), to dają porządnego kopa motywacyjnego na długi czas. :) Dzięki niemu jestem lepszą wersją siebie, po prostu nie mam czasu być tą gorszą. ;)
Drugi motywator to moje treningi pole dance. Trenuję 2 lata i na razie nie wyobrażam sobie przestać. Często nie chce mi się ćwiczyć, szczególnie teraz, kiedy jest tak zimno, a na trening trzeba dojechać. Ale z treningu wychodzę zawsze tak zmotywowana do działania i pozytywnie nastawiona, że mogłabym góry przenosić. To w ogóle myślę dotyczy każdej aktywności fizycznej, bo to działa nie tylko na ciało, ale też oczyszcza mózg i myśli ze wszystkiego co złe i niefajne, pozostawiając przyjemne uczucie spokoju i radości. :) Z takim nastawieniem łatwiej walczyć o siebie, o swoje marzenia i pasje. Łatwiej być lepszą wersją siebie. :)
PS: „Wiecie, czego boję się najbardziej? Zmarnowania życia.” – podpisuję się rękami i nogami, w ogóle cały tekst bardzo do mnie trafił, jakbym czytała o sobie…
Karolina Urbaniak
7 stycznia 2016 @ 21:08
Także boję się zmarnowania życia, a jednocześnie mam wrażenie, że marnuje czas każdego dnia – najgorsze uczucie :(
A motywują mnie ludzie, tak po prostu. Ci lepsi ode mnie, Ci którzy czasem wiedzą trochę więcej i podejmują lepsze decyzje, Ci którzy mają podobne marzenia i są już blisko ich spełnienia – po prostu ludzie których spotykam codziennie na swojej drodze. Często są to nieznajomi – czy to pani z warzywniaka, która zawsze się uśmiecha do mnie czy to ktoś kto pomaga starszej osobie przejść przez jezdnię. Czasem będzie też to autostopowicz, którego podwiozę kilka kilometrów a on w tym czasie zdąży mnie zaciekawić swoją osobą. Czasem kierowca autobusu, który powie radośnie „dzień dobry!”. Czasem znajoma, która właśnie planuje podróż życia. Czasem uliczny grajek, tak po prostu. Każdy, kto ma coś ciekawego do powiedzenia. Bo uwielbiam słuchać i poznawać takich ludzi i sama chciałabym być kimś na tyle ciekawym, aby pewnego dnia móc kogoś zainspirować i zmotywować.
Tak właśnie – niesamowici ludzie motywują mnie do bycia lepszą wersją mnie! <3
Angelika
7 stycznia 2016 @ 17:05
Kiedy nowy rok nadchodzi w mojej głowie wiele kreatywnych pomysłów się rodzi,
Spisuję, planuję … na kartce wszystko skrupulatnie zapisuję!
Oczywiście pełna wigoru i jakże dobrego nastroju :)
Jednak czasem lewą nogą wstanę i wszystko wcześniej zaplanowane nie wydaje sie już tak wspaniałe :(
Wstawać się nie chce, nic mnie nie cieszy.
Po co wstawać, skoro do 12 lepiej w łóżku się walać?
Jednak … gdzieś tam z tyłu głowy chodzia mówi ” już po krzyku”, chłopak krzyczy „kukuryku”.
Mama do łóżka śniadanie przynosi. W powietrzu nagle dobry humor się unosi :)
Chłopak do ćwiczeń mnie motywuje. W jego oczach duma ze mnie eksploduje ! :)
I nagle piękna staje się :) Cudowne uczucie, ale chyba to to wiesz?
Mama powtarza – córeczko kochana, ależ ty jesteś wspaniała !
Ja wtedy cała w skowronkach jestem od samego rana.
Kochana córka, wzorowa uczennica – ależ ja jestem dumna z mojego małego urwisa!
Kocham ja bardzo te wspaniałe twarze, z nimi Kilimandżaro nie jest nawet straszne.
Oni w najwazniejszych chwilach mnie motywują! Ba .. nawet inspirują.
To dla nich każdego dnia wstaje, żadne przygody nie są mi straszne.
Kochane są te moje ludziska, dzięki nim cały dzień energią tryskam.
Oni to ciągle mnie motywują, wspierają, słuchają, czasem na narwy działają.
Na koniec roku, tuż o zmroku usiądziemy na tapczanie …
Rozpoczniemy lamentowanie, że tyle planów niezrealizowanych.
Zaczniemy bazgrać na nowo liste, za rok się uda – marzenia mgliste.
Uda? nie uda? nie jest to ważne.
Ważne mieć przy sobie tak kochane twarze, które co dnia sprawiają, że chce sie wstać i czerpać garściami każdego dnia !
Agata Oleś
7 stycznia 2016 @ 15:22
Bycie lepszą wersją mnie? Zainspirowała mnie moja druga córka Łucja. Szczęście, które dopełniła sama sobą. Szczęście, na które czekałam 4 lata. To dzięki niej wiem, że jest czas na „głupotki” i można odpoczywać przy „stosie” naczyń w zlewie. To ona potrafi zatrzymać czas! Czas, którego nam nikt i nic nie odda. Dziś już wiem czym jest macierzyństwo i myślę, że bycie matką i żoną jest właśnie lepszą wersją mnie. Jednym zdaniem: powołana do bycia w rodzinie. Każdemu to życzę! Pozdrawiam!
Jan Machyński
7 stycznia 2016 @ 12:22
Dla mnie bycie lepszą wersją siebie samego to ciągłe realizowanie marzeń, które po pewnym czasie stają się określonymi celami.
Osiąganie celów w moim życiu sprawia, że przybliżam się do życia, które sobie wymarzyłem i uznałem za najlepsze. To mnie właśnie motywuje do bycia lepszą wersją samego siebie – moja lepsza przyszłość. :)
MonotematycznaOna
7 stycznia 2016 @ 10:55
Największą motywacją do bycia lepszą wersją siebie są sukcesy, które udaje mi się osiągać. Nie ma nic lepszego niż małe i duże sukcesy, które napędzają do dalszych zmian. Droga, którą trzeba pokonać by osiągnąć zamierzony efekt jest tak pouczająca, że daje mi najwięcej na przyszłość. Wprowadza to w moje myślenie tyle zmian i tyle przemyśleń, że z każdym osiągnięciem celu moja motywacja wzrasta jeszcze bardziej. Choć oprócz sukcesów motywujące są również porażki i potknięcia, które budują we mnie siłę. Mam wtedy świadomość, że mogę więcej i lepiej i dzięki temu znajduję nowe rozwiązania, na które wcześniej bym nie wpadła. Oprócz tego wszystkiego bardzo lubię wszelkie motywujące teksty, cytaty, szukam w sieci inspirujących do działania ludzi. Czerpie z tego całymi garściami – bo to podwójna radość. Dla mnie – bo napędza do działania i dla innych – bo to wielka radość kiedy komuś uda Ci się pomóc. Lubię sobie to wszystko co mnie nakręca do działania zapisywać, a potem wracać kiedy motywacja spadnie.
Pozdrawiam! :)
Wioletta Jurczuk
7 stycznia 2016 @ 10:43
Co lub kto motywuje mnie do bycia lepszą wersją siebie? Na pewno jest to moja rodzina: mój mąż i moja kochana trójka dzieciaczków. Pomimo trudności i problemów które czasami przynoszą mi dni codzienne oni wspierają mnie i motywują do działania. Dzięki nim wiem że mogę wiele w życiu zrobić, zmienić na lepsze swoje życie. Dzięki psychicznemu wsparciu mojego męża zdecydowałam się założyć własną firmę, którą prowadzę już od prawie 6 lat. Można powiedzieć z dnia na dzień zrezygnowałam z pracy etacie i wzięłam ster we własne ręce. I nie żałuję. Pomimo trudności które napotkałam po drodze, nie poddałam się i cieszę się, że codziennie mogę realizować swoje plany. Jestem szczęśliwą żoną i matką, która każdego dnia widząc uśmiech swoich dzieci wie że dla nich i dzięki nim może być o 100% i więcej jeszcze lepszym człowiekiem.
A INSPI Planner, który jest do wygranie dodatkowo pomógłby mi w realizacji mojej coraz lepszej wersji siebie:) Pomógłby mi dokładnie rozplanować wszystkie zajęcia i sprawy zarówno te w firmie jak i w domu, bo przyznam szczerze przy trójce dzieci (a są one w wieku 10, 7 i 5 lat) dodatkowych zajęć, klasowych spotkań, przedszkolnych uroczystości jest cała masa.
Pozdrawiam serdecznie.
Marzena Pochopień
7 stycznia 2016 @ 10:09
Dla mnie najlepszą motywacją jest Mimi Ikonn, i za każdym razem gdy poziom naładowania mojej motywacyjnej baterii spada, wystarczy że obejrzę jeden z jej filmików. Już sam fakt oglądania czegoś po angielsku jest czymś rozwojowym. W miarę słuchania jest już tylko lepiej – młoda kobieta taka jak my, inspirująca, cały czas uśmiechnięta, wierząca w swoje przekonania i poglądy dotyczące pozytywnego patrzenia na świat i zdrowego trybu życia. Przywraca chęć walki o marzenia, pokazuje sens kierowania się sercem i pokazuje że każdy może mieć życie którego zawsze pragnął, jeżeli tylko podejmie się zmiany i nie będzie się kierować zdaniem innych :)